Dlaczego tak się stało? Nikt nie umie znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Tak samo, jak zrozumieć i pojąć, dlaczego mały Dawid nie żyje. Miał przed sobą całe życie… Tragedia rodziny 12-latka, który zginął podczas radosnej, zimowej zabawy, zjeżdżając na sankach, wstrząsnęła całą Polską. Koszmar rozegrał się w stolicy. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że Dawid pochodził z Zamościa. W weekend pożegnali go najbliżsi.
Historię tragicznego wypadku na Górce Szczęśliwickiej w Warszawie opisywaliśmy już w naszym serwisie. Do tragedii doszło w sobotę, 16 stycznia. Chłopiec wjechał w ławkę stojącą przy zboczu… Uderzył w nią głową, polała się krew. Na miejsce wezwano pogotowie, ale nawet starania ratowników i bardzo długa reanimacja nie pomogły. 12-latek zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Dawid pochodził z Zamościa. Do stolicy pojechał na końcówkę ferii zimowych razem z mamą i młodszym bratem – informuje Kronika Tygodnia. Nastolatek był młodym piłkarzem, trenował w Diecezjalnym Klubie Sportowym Gaudium Zamość.
– Dawid był zawodnikiem naszego klubu od 4 lat, trenując w grupie rocznika 2008. Zawsze uśmiechnięty, pomocny, sumienny oraz tak jak przystało na prawdziwego sportowca kochał to co robił i wkładał w to całe serce. Mamy nadzieję, że teraz tam z góry będziesz nas dalej wspierał – napisali w sieci przedstawiciele klubu.
– Radosny, uśmiechnięty, otwarty. Bardzo nam go wszystkim brakuje – wspomina na łamach Kroniki Dorota Pinta, dyrektor podstawówki, w której uczył się Dawid. W sobotę (23 stycznia) odbył się pogrzeb chłopca. Nabożeństwo miało miejsce w katedrze – to tu 12-latek służył jako ministrant. I to tu, w jego ostatniej ziemskiej drodze towarzyszyli mu bliscy, przyjaciele, znajomi i ci, którzy o tej niewyobrażalnej tragedii dowiedzieli się z mediów.
Śmierć nastolatka opłakują też mieszkańcy Warszawy. Na miejscu tragedii płoną znicze. Od tragicznego weekendu Górka Szczęśliwicka nie tętni już życiem. Z miejsca radosnych zabaw i wypoczynku zmieniła się w niemego świadka niewyobrażalnego dramatu.
Czy tej tragedii można było uniknąć? Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Samorządowcy zapowiadają, że to miejsce zostanie zabezpieczone, by nigdy więcej nie doszło do podobnego wypadku. To jednak nie wróci już życia 12-letniemu Dawidkowi z Zamościa.