Pani Agnieszka z dziećmi i mężem mieszka w bloku na skraju Kalinki. Niestety, od kilku lat cierpi na padaczkę lekooporną. Feralnego lipcowego dnia (13 lipca) czuła się jednak bardzo dobrze i nic nie zapowiadało dramatu. Do czasu. Kiedy szykowała kolację poczuła, że jej ręce sztywnieją, nie może z siebie wykrztusić nawet słowa, a a nogi kompletnie odmawiają posłuszeństwa. Ostatnimi siłami udało się jej zadzwonić do Zuzi, która była w sąsiednim pokoju.- Dlaczego mama dzwoni do mnie z kuchni - przemknęło jej przez myśl i szybko zerwała się z kanapy. Kiedy dziewczynka weszła do kuchni, jej mama leżała już nieprzytomna na podłodze. Szybko zadzwoniła do taty, który był w pracy. Kazał jej próbować ocucić mamę. Kuba miał wezwać pomoc.- Podczas wspólnej zabawy wiele razy „ratowaliśmy“ misia lub lalki, m.in. na niby dzwoniąc pod 112 - opowiada pani Agnieszka.- Tu Kuba, moja mama jest nieprzytomna, proszę o pomoc - chłopiec, który we wrześniu idzie do I klasy doskonale znał numer alarmowy, adres domu, wiedział także, dlaczego mama jest nieprzytomna. To ratownikom ułatwiło zadanie, w domu państwa Kowalów pojawili się bardzo szybko.- Uratowaliście mamie życie - powiedział któryś z ratownikom dzieciakom.
ała rodzina jest już w komplecie, pani Agnieszka wyszła już ze szpitala.- Mam najwspanialsze dzieci na świecie - mówi ze łzami w oczach.Bohaterską postawę Zuzanny i Jakuba docenili także policjanci z Parczewa, którzy zaprosili rodzinę na komendę. Dzieci dostały upominki i pamiątkowe dyplomu.- Błyskawiczna reakcja rodzeństwa i zachowanie zimnej krwi zasługuje na najwyższe słowa uznania - powiedział do małych bohaterów insp. Krzysztof Kozyra, komendant KPP Parczew.Kuba zapewnił go, że w przyszłości zostanie policjantem i do nich dołączy.