Uderzył w drzewo, zostawił ranną pasażerkę i uciekł
Do zdarzenia doszło kilka dni temu na drodze między miejscowościami Wola Kątecka a Żelebsko. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 35-letni kierowca hondy na łuku jezdni stracił panowanie nad pojazdem, wypadł z drogi i uderzył w przydrożne drzewa. W wyniku wypadku poważnie ucierpiała pasażerka auta – 27-letnia kobieta. - Sprawca wypadku uciekł z miejsca zostawiając na miejscu ranną pasażerkę - informuje aspirant Joanna Klimek z KPP Biłgoraj.
Funkcjonariusze z biłgorajskiej komendy, którzy przyjechali na miejsce, zastali rozbity samochód i leżącą obok kobietę. 27-latka została natychmiast przetransportowana do szpitala, jednak mimo wysiłków lekarzy, zmarła kilka dni później w wyniku odniesionych obrażeń.
Czytaj też: Bartek i Michał zginęli na miejscu. Ich volvo wbiło się w szambiarkę
Ukrywał się w lesie i u znajomego
W związku ze sprawą ruszyły intensywne działania operacyjne. Biłgorajscy kryminalni ustalili tożsamość kierowcy. Okazało się, że po wypadku 35-latek przez kilka dni ukrywał się w lesie, a następnie znalazł schronienie u znajomego. To właśnie tam został zatrzymany przez policjantów.
Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu. Jak się okazało, mężczyzna nie tylko nie posiadał prawa jazdy – miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. W przeszłości był już wielokrotnie notowany, m.in. za przestępstwa narkotykowe, przeciwko mieniu oraz kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości i pomimo cofniętych uprawnień.
Usłyszał zarzuty i trafił do aresztu
35-latek został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia, złamania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów oraz kierowania mimo cofniętych uprawnień. Za swoje czyny odpowie w warunkach recydywy.
Sąd, na wniosek policji i prokuratury, zdecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące. Grozi mu kara do 20 lat pozbawienia wolności.