Tragedią, która wydarzyła się w niedzielny wieczór, wciąż żyje leżąca na przedmieściach Zamościa wieś. Chłopca znali tam wszyscy – spokojny, poukładany, jeszcze trochę dziecinny, dokładnie taki, jaki powinien być chłopiec w tym wieku.
– Grzeczny, zawsze dzień dobry powiedział – mówi sąsiad chłopca, mieszkający naprzeciwko miejsca, gdzie doszło do tragedii. – Widziałem go kilka razy dziennie, jak tędy szedł. Zawsze trawnikiem, z daleka od drogi – ukradkiem ociera łzę.
Tyle tylko, że ta ostrożność nie obroniła go przed pijanym Piotrem. Prawie nikt w Sitańcu Wolicy go nie zna. Nie przesiaduje pod sklepami, niedawno wrócił z zachodu, gdzie pracował. Ma dwójkę dzieci z pochodzącą z tej wsi kobietą, oboje remontują okazały dom po jej dziadkach. Pewnie by się tu niedługo sprowadzili.
Feralnego wieczoru wsiadł do swego szarego audi A4 avant pijany. Elektroniczne systemy kilkuletniego auta nie miały szans wyprowadzić samochodu na prostą, kiedy wszedł w zakręt w prawo z olbrzymią prędkością i złapał pobocze po lewej stronie drogi.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że 22-letni kierujący samochodem marki Audi jadąc z dużą prędkością od strony Sitańca, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwny pas ruchu i lewe pobocze. W następstwie tego manewru potrącił idącego prawidłowo poboczem 13-letniego chłopca – informuje policja.
– Kacper przeleciał przez dach i upadł na podjazd. Nie widać było obrażeń. Tylko strużka krwi leciała mu z ust – opowiadają świadkowie. Reanimacja trwała 45 minut. Niestety, ratownicy musieli się poddać.
Sprawca tragedii zatrzymał samochód dopiero po kilkuset metrach. Kiedy wrócił na miejsce, uświadomił sobie, co zrobił.
– Tarzał się po ziemi i tłukł głową w asfalt, krzyczał „co ja zrobiłem” – opowiadają ludzie. Uspokoił się dopiero w radiowozie.
– Badanie stanu trzeźwości 22-latka z gm. Zamość przeprowadzone przez funkcjonariuszy wykazało, że miał blisko dwa promile. Grozi mu nawet 12 lat więzienia – dodają policjanci.