Nowy wieżowiec przy ul. Krańcowej w Lublinie to dobry adres. Nowoczesna architektura, szybkobieżne windy, kamery... a do tego spacerem można w ciągu 20 minut dojść na Stare Miasto. Daniel Z. wprowadził się tam ponad 2,5 roku temu. - Fajny chłopak, taki pewny siebie, ale grzeczny. Dzień dobry powiedział, drzwi przy wejściu przytrzymał, pogadał chwilę - opisuje młodzieńca jeden z sąsiadów. Choć korzystał z przywileju wieku i bywało na trzecim piętrze głośno, to nigdy nie przekraczał granicy smaku i dobrego wychowania. Dobrze mu się wiodło, mimo młodego wieku prowadził własny interes, sieciowy spożywczak na innym osiedlu w Lublinie. Prowadził, trwa tam teraz inwentaryzacja, właściciel nie żyje.
Ciało 22-latka w sobotę rano odnalazł jego ojciec, który zaniepokojony ciszą w telefonie syna przyjechał z Chełma sprawdzić co się stało. Osunął się na podłogę, widząc co stało się w małym, dwupokojowym mieszkanku wieżowca. Krew na podłodze i wystające spod łóżka nogi dziecka... Ktoś pomógł mu zejść z tego świata. Jak informuje prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, mężczyzna został trzykrotnie ugodzony nożem w okolice brzucha i klatki piersiowej. Zabójstwo? Nie do do końca.
- Jak ustalili lekarze, obrażenia nie spowodowały jego śmierci. Nie wiemy na razie, jaka była przyczyna zgonu, zlecone zostały dodatkowe badania. Wyniki powinniśmy mieć za około miesiąc. Dlatego podejrzany usłyszał zarzut spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ofiary - wyjaśnia prokurator Kępka.
Podejrzanym jest Eryk W., kolega ofiary z rodzinnego Chełma. Po tym, jak od Daniela Z. wyprowadziła się jakiś czas temu dziewczyna, często tam pomieszkiwał. Niewykluczone, że koledzy powadzili się o nią feralnego dnia. Gospodarz podejrzewał, że kolega zbałamucił mu dziewczynę. - Nic mu nie zrobiłem, rzucił się na mnie z nożyczkami w ręce - miał tłumaczyć się przy zatrzymaniu. Policjanci znaleźli go w piwnicy domu rodzinnego w Chełmie.
Jak ustalono, młodzieniec umarł w piątek, 19 stycznia. Dzień wcześniej w jego domu była awantura: podniesione głosy, głośno przesuwane meble, nerwowe kroki. Dzień później podobnie. - W pewnym momencie coś zwaliło się z dudnieniem na podłogę. Bardzo głośno. Potem było już cicho - dodaje sąsiadka.
- 22-latek w prokuraturze usłyszał zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Został tymczasowo aresztowany na 3 miesiace. Grozi mu kara do 20 lat więzienia - puentuje nadkomisarz Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie.