Kilka dni temu Wojciech Sztorc (64 l.) przeżył chwile grozy. Ok. 5.30 przyszedł na działkę, aby przed upałami podlać swe uprawy. Miał już gości, zupełnie nieproszonych, za to mocno wygłodniałych. Zżerały co popadnie - buraki, truskawki, tratowały inne uprawy.- Takiej ilości dzików nie widziałem nawet na filmach. Było ich co najmniej 50 sztuk. Koty z okolicy weszły na drzewa i dosłownie piszczały z przerażenia - opowiada. Koszmar zaczął się w chwili, kiedy stojący niedaleko warchlak zakwiczał z bólu i locha rzuciła się na człowieka. - Zasłoniłem się rowerem, myślałem, że już po mnie. Walczyłem z nimi kilkanaście minut - dodaje pan Wojciech.Położone na obrzeżach Lublina ogródki sąsiadują z zarośniętymi nieużytkami, skąd kilka lat temu przyszły pierwsze osobniki.
Dzisiaj jest ich co najmniej 60 sztuk. Nie mają tu wrogów, mnożą się nawet 3 razy do roku, a założona klatka nie działa - żali się inny działkowicz.Ludzie bronią się jak mogą, zakładają wzmocnienia, zaczynają się grodzić - tylko jaka to wtedy przyjemność z bycia na działce? A dziki i tak potrafią je obejść, podważyć, przesunąć i przeniknąć do środka. Lucyna Łabędź (71 l.) oprócz pysznych warzyw i owoców ma na swojej działce kwiaty. Było ich tysiące. Było...- Te potwory zniszczyły mi przeszło 1800 tulipanów! - kiedy to zobaczyła, pani Lucyna myślała, że pęknie jej serce. Była z nich tak dumna. - Wyniuchały, że w ziemi tulipany mają cebulki, które widocznie im bardzo smakują! A na deser zjadły truskawki. Tylko te czerwone...