Polska poderwała myśliwce nad ranem. Kolejny rosyjski atak na Ukrainę powodem. Czy zagrożenie minęło?
Dziś, w sobotę 19 lipca nad ranem Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych wydało komunikat o poderwaniu polskich i sojuszniczych myśliwców. Powodem była jak zwykle wojna na Ukrainie i ataki sił rosyjskich na terenach znajdujących się blisko granicy z Polską. Nasze wojska muszą być gotowe na wszelką ewentualność.
"Uwaga, w związku z kolejnym atakiem Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się na terytorium Ukrainy, rozpoczęło się operowanie lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej. Zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił wszystkie dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji, poderwane zostały dyżurne pary myśliwskie, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości. Podjęte kroki mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa na terenach graniczących z zagrożonymi obszarami. Dowództwo Operacyjne RSZ monitoruje bieżącą sytuację, a podległe siły i środki pozostają w pełnej gotowości do natychmiastowej reakcji" - głosił komunikat zmieszczony przez DORSZ w sieci.
Potem pojawił się kolejny komunikat. Na szczęście nic się nie stało i samoloty mogły wrócić do baz. Rosyjskie ataki się skończyły i nie odnotowano zagrożenia dla naszego kraju.
"Operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone"
"Ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia uderzeniami rakietowymi rosyjskiego lotnictwa na terytorium Ukrainy, operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w polskiej przestrzeni powietrznej zostało zakończone, a uruchomione siły i środki powróciły do standardowej działalności operacyjnej.
#WojskoPolskie na bieżąco monitoruje sytuację na terytorium Ukrainy i pozostaje w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej.
Dziękujemy za sojusznicze wsparcie 💪 @NATO_AIRCOM"
