Spis treści
- Ikona polskiego kina. Kargul z "Samych swoich" zapisał się na kartach historii
- Kulisy "Samych swoich". Kargul nie sprostał wyzwaniu reżysera
Ikona polskiego kina. Kargul z "Samych swoich" zapisał się na kartach historii
"Sami swoi" to kultowa komedia Sylwestra Chęcińskiego z 1967 roku, która od momentu pojawienia się na ekranach biła rekordy popularności. Przedstawiona opowieść o dwóch zwaśnionych rodzinach - Kargulów i Pawlaków pokazała polską tożsamość i kulturę, co wówczas bardzo podobało się społeczeństwu. Do dziś wiele osób z sentymentem wspomina produkcję oraz obsadę.
W szczególności fani filmu uwielbiają wracać do postaci Kargula, którego odgrywał Władysław Hańcza. Co ciekawe, mężczyzna nigdy nie planował zostać aktorem, lecz życie pokazało, iż to właśnie w tej branży odnajduje się najlepiej. Wiele osób wróżyło mu świetlaną karierę i twierdziło, iż to jeden z najbardziej obiecujących polskich aktorów. Choć osoby te miały całkowitą rację, to okazuje się, że nawet tak idealny aktor potrafił przysporzyć wielu problemów na planie. Coś na ten temat wiedział reżyser "Samych swoich", który przez Kargula musiał podjąć ryzykowną decyzję.
Polecany artykuł:
Kulisy "Samych swoich". Kargul nie sprostał wyzwaniu reżysera
Nawet najwierniejsi fani "Samych swoich" nie mają pojęcia o problemie, jaki pojawił się na planie produkcji ze strony Kargula. Okazuje się, że Wacław Kowalski, który odkrywał rolę Pawlaka, zasugerował reżyserowi pomysł, by bohaterowie produkcji mówili ze wschodnim akcentem. Niestety Hańcza takiej umiejętności nie posiadał.
Kiedy usłyszałem, jak mówi Kargul, czyli Władysław Hańcza, opadły mi ręce. To było coś kompletnie innego. Dwaj bohaterowie i dwa różne języki. To, co w ustach Kowalskiego brzmiało śmiesznie, w ustach Hańczy było żałosne - wspominał Sylwester Chęciński w rozmowie z portalem Naszemiasto.pl.
W efekcie reżyser komedii podjął decyzję, iż głos Kargula będzie podłożony przez innego aktora, a mianowicie przez Bolesława Płotnickiego. Hańcza nie był zadowolony, lecz musiał się zgodzić, bowiem w tym czasie na dodatek chorował i było to jedyne słuszne wyjście. Gdy wrócił jednak do zdrowia, poświęcił ogrom czasu na naukę i okazało się, że wyćwiczył wschodni akcent do perfekcji! Efekty były zdumiewające, a podkładanie głosu nie było już konieczne.