Prokurator zarzuciła 35-letniemu Maksymowi V. m.in. usiłowanie zabójstwa i kradzież. Ukrainiec odpowiadając na pytanie sądu nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Korzystając z pomocy tłumacza języka ukraińskiego stwierdził, że to on został zaatakowany przez Białorusina. - Zaatakował mnie. W momencie odbierania mu noża zraniłem go – wyjaśnił.
- Kiedy już zabrałem ten nóż on zobaczył, że mam ten nóż w rękach i wybiegł na zewnątrz – powiedział V. dodając, że niczego nie ukradł, ale wychodząc zabrał przedmioty, które w czasie szarpaniny zostały rozrzucone na ziemi i wśród nich znalazły się rzeczy należące do Białorusina. Argumentował, że po zdarzeniu wyszedł z mieszkania, żeby wrócić na Ukrainę. Po przejściu około 200 m zatrzymała go policja.
Oskarżony Ukrainiec chce wstąpić do wojska
Oskarżony poprosił sąd o ekstradycję na Ukrainę, żeby wstąpić do wojska. - Tam dużo ludzi ginie, jestem tam potrzebny – wyjaśnił dodając, że brał udział w działaniach wojskowych w 2015 r. Następnie sąd odczytał wyjaśnienia złożone przez oskarżonego podczas śledztwa, w których przyznał się do zarzutów. Maksym V. powiedział w sądzie, że jego wyjaśnienia zostały zapisane niedokładnie, ponieważ na pytania odpowiadał w obecności tłumacza języka rosyjskiego.
Dramat w Kozłówce. Co tam się stało?
Prokuratura ustaliła, że 1 marca 2022 roku Youheni B. przyjechał z Białorusi do Kozłówki (pow. lubartowski), gdzie zatrzymał się w jednym z mieszkań, żeby odbyć kwarantannę przed rozpoczęciem pracy. Poznał Maksyma V., z którym spożywał alkohol. Youheni B. miał już się szykować do snu, kiedy, jak wskazano w akcie oskarżenia, zobaczył V. ze swoją saszetką w ręku. Następnie V. zaatakował go od tyłu, jedną ręką chwycił, a drugą kilkukrotnie zadał ciosy nożem w klatkę piersiową oraz prawe ramię.
Według śledczych, pokrzywdzony odepchnął napastnika, spytał go, co robi, ale V. nadal atakował. B. uciekł z budynku, wbiegł na jezdnię i zatrzymywał pojazdy, których kierowcy wezwali pogotowie i policję. Tego samego dnia policjanci patrolujący teren zatrzymali V. i podczas przeszukania znaleźli rzeczy pokrzywdzonego. Podejrzany trafił do aresztu, w którym obecnie przebywa.
Pokłócili się o wojnę na Ukrainie?
Jak podała prokuratura, podczas przesłuchania Maksym V. początkowo przyznał się do wymachiwania nożem w stronę pokrzywdzonego, ale wyjaśnił, że nie chciał go ugodzić. Twierdził, że pokłócił się z Youhenim B. o wojnę na Ukrainie, gdyż pokrzywdzony miał zaprzeczać, że wojska rosyjskie atakują Ukrainę także z Białorusi. Natomiast B. utrzymywał, że nie wie, jakimi pobudkami kierował się V. 35-latek był wcześniej karany sądownie za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.