Do drogowej tragedii doszło kilka dni temu przed godziną 18-tą na drodze ekspresowej S17 na wysokości miejscowości Sarny. - Ze wstępnych ustaleń pracujących na miejscu śledczych wynika, że 27-letni kierujący dostawczym Iveco najechał na tył unieruchomionego na jezdni samochodu osobowego marki Toyota oraz na znajdującego się obok niego 92-latka z Warszawy, który nim podróżował - informuje asp. Łukasz Filipek z policji w Rykach. Jak udało się nam ustalić, kilkuletnią toyotą senior podróżował sam. W pewnym momencie auto zaczęło wytracać prędkość i po prostu zatrzymało się na pasie ruchu. Kierowca nie próbował nawet zjeżdżać na pobocze. Zamiast tego... wysiadł z auta. Stał przy lewym tylnym narożniku karoserii toyoty, kiedy wjechał w niego rozpędzony dostawczak.
Czytaj też: Jechali skuterem na zakupy. Małżeństwo 80-latków zginęło na miejscu. "Żyli razem, umarli razem"
Nie wiadomo na razie, dlaczego toyota stanęła. Zabrakło benzyny (najbardziej prawdopodobne)? Doszło do nagłej awarii? Wiekowy kierowca źle się poczuł? - Sprawą wypadku zajmują się śledczy, którzy będą wyjaśniać wszelkie okoliczności i przyczyny tego tragicznego wypadku - puentuje asp. Filipek.
Dramat na S17. 92-latek zatrzymał auto na pasie ruchu i zginął pod kołami dostawczaka
Wiadomo, że dwóch kierujących zdołało ominąć przeszkodę. 27-latkowi spod Białej Podlaskiej, który jechał iveco ta sztuka się nie udała. Uderzył w mężczyznę i samochód z pełnym impetem, yaris przesunęło kilkanaście metrów do przodu. Małe auto praktycznie kończyło się na środkowym słupku. 92-latek zginął momentalnie. - Apelujemy o rozwagę i stosowanie się do przepisów ruchu drogowego - proszą policjanci.