Ten człowiek mieszka w Lublinie. Przez lata okradał bezrobotnych

2020-10-01 20:19

Traktował to jak zwyczajny zarobek, nie patrzył, że bezecnie wykorzystuje nadzieje ludzi, którzy desperacko szukali pracy. To niesamowite, że tak niepozornie wyglądający Kamil S. (33 l.) jako bardzo młody człowiek rozkręcił tak dochodowy oszukańczy interes: 7 lat temu pod pozorem oferowania pracy wyłudzał od bezrobotnych dane osobowe i na ich podstawie brał mikropożyczki w firmach pożyczkowych. Skala poraża: wykorzystał prawie 500 osób, dzieki którym wzbogacił się o ponad 400 tysięcy złotych.

- Wszyskiego nauczyłem się w Internecie. Tam tłumaczono dokładnie, jak zodbyć w ten sposób pieniądze - przyznawał bez ogródek, skąd wziął pomysł na oszustwo. Od początku pomagała mu jego dziewczyna Alicja B. (30 l.). Przepis na bogactwo był genialny w swej prostocie. W popularnych serwisach ogłoszeniowych dawał anonse o poszukiwaniu pracowników. Aby wzbudzić zaufanie potencjalnych pracowników, przedstawiał się jako istniejąca już na rynku firma. Z jednym szczegółem: podawał swój adres email, co ciekawe, dla każdej ze spraw inny. Oszuści działali z rozmachem, ale ostrożnie.- Zatrudnialiśmy ludzi do dawania ogłoszeń, wynajmowaliśmy kilka mieszkań, korzystaliśmy z bezpiecznego wi fi, a pieniądze podejmowaliśmy w bezpiecznych bankomatach bez kamer - przyznali się podczas śledztwa.

Chętnych na pracę nie brakowało. Musieli wypełnić kwestionariusz, gdzie podawali swe dane osobowe. Jednym z wymogów było założenie konta i celem aktywowania przelanie tam od grosza do złotówki. Wszelkie dane dotyczące logowania trafiały do Kamila S.. Mając taki arsenał w ręku, oszust brał pożyczki w wielu firmach świadczących usługi pożyczek-chwilówek. Brał niewielkie pożyczki - od 300 do 1200 zł, a zanim je odebrał, pieniądze przechodziły przez konta założone na tzw. słupy. Byli to mężczyźni rekrutujący się z dworca PKS w Lublinie.O tym, jak bardzo byli sprawni, świadczą liczby. Od października 2013 r. do lutego 2015 r. oszukali 487 osób i wyłudzili od form pożyczkowych 413 tys. zł. Ich działalność przerwało dopiero zatrzymanie przez policję. Na pierwszej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Lublinie 33-latek złożył wniosek o wyrok skazujący bez przeprowadzenia rozprawy. Jego partnerka w biznesie nie pojawiła się w sądzie.

Express Biedrzyckiej - Włodzimierz Cimoszewicz: PiS chce wychować nowego człowieka