Miasto nie zapłaciło grzywny za użytkowanie boiska, więc prezydent Puław trafi do aresztu
Prezydent Puław Paweł Maj ma trafić na pięć dni do aresztu. Wszystko dlatego, ponieważ urząd miasta nie zapłacił grzywny za użytkowanie boiska. Miejsce to zdaniem niektórych mieszkańców ma generować duży hałas.
Wszystko zaczęło się w 2018 roku, kiedy to małżeństwo mieszkające w pobliżu orlika poskarżyło się na zbyt duży hałas płynący z boiska. Po tej skardze Sąd Okręgowy w Lublinie zakazał korzystania z boiska innym osobom niż uczniowie placówki. Miasto postawiło ekrany dźwiękochłonne. To nie wystarczyło. Mieszkańcy skierowali do sądu kolejną skargę i wygrali w drugiej instancji.
Sąd nałożył grzywnę na miasto, jednak prezydent zdecydował, że grzywny nie zapłaci. W ramach kary zastępczej prezydent Puław ma trafić do aresztu. Jak deklaruje Paweł Maj, jest gotowy. Jednocześnie podkreślił, że nie wie kiedy nastąpi doprowadzenie do aresztu. Jak przekazał z doniesień medialnych dowiedział się, że ma przyjść po niego komornik w asyście policji i wyprowadzić go z urzędu do aresztu.
- "Najprawdopodobniej będzie to najbliższy areszt - w Opolu Lubelskim, gdzie będę musiał się stawić, muszę wcześniej wziąć urlop. Tam zajmę się zapewne jakąś pracą, którą mi dadzą i tak będę opłacać swój pobyt w więzieniu" - przekazał Paweł Maj, prezydent Puław w rozmowie z Polsat News.
Prezydent Puław przekazał również, że nie żałuje swojej decyzji, jak twierdzi ma poparcie mieszkańców i innych samorządowców, którzy już zadeklarowali, że przyjadą ze wsparciem pod areszt.
- "Zapłacenie kary za to, że nasze dzieci mogły ćwiczyć, byłoby to coś tragicznego. Nie będę popierać zła w czystej postaci, płacenia za to, że nasze dzieci aktywnie spędzają czas na jedynym boisku w okolicy, bo jest to peryferyjne osiedle"- dodaje w rozmowie z portalem.
Jak wskazał, to absurd, że małżeństwo które wybudowało się przy boisku, gdzie później powstał orlik, ma pretensje, że dzieci biegają. Podkreślił również, że miasto wybudowało ekrany, a co za tym idzie stan faktyczny się zmienił. Na miejsce ma przyjechać sędzia i ocenić, czy rzeczywiście jest hałas.
Polecany artykuł: