Pani Izabela w policji pracuje od ponad jedenastu lat, z wydziałem ruchu drogowego bialskiej komendy związana jest natomiast od lat sześciu. Po służbie wraca do domu, rozkłada maszynę do szycia, bierze materiał i szyje.
– Szycie maseczek sprawia mi wiele radości i satysfakcji, że również w czasie mogę nieść pomoc innym – deklaruje i dodaje żartobliwym tonem. – To tradycja rodzinna. Moi dziadkowie wiele lat temu szyli mundury wojskowe.
Polecany artykuł:
Policjantka w charytatywną akcję szycia maseczek zaangażowała się jakiś czas temu, kiedy musiała zostać w domu z dwójką swoich dzieci.
– Chciałam choć w ten sposób włączyć się w walkę z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Jako funkcjonariusz doskonale wiem, jak ważne jest stosowanie w dobie pandemii środków ochrony oraz to, by dotarły one do wszystkich osób potrzebujących – mówi. W produkcji maseczek dopingują mamę dwaj synowie. Starszy, 5-letni Wojtuś, chętnie przecina gumki oraz przynosi mamie materiał.
Zobacz też: Dlaczego koronawirus zabija młodych?
Początkowo maseczkami obdarowywała znajomych. Potem zaczęła współpracować z lokalną grupą „mieszkańcy-mieszkańcom”, gdzie przekazywała gotowy produkt wolontariuszom. Trafiały one do pracowników służby zdrowia, w tym ratowników i pracowników szpitala, służb oraz domów pomocy społecznej.
– Zapału i chęci nie brakuje – zapewnia policjantka, która obecnie szyje maseczki dla seniorów z gminy Hrud pod Białą Podlaską. Wkrótce do nich trafią.