Jarosława O., wykształcenie podstawowe, bez majątku, imającego się przed zdarzeniem prac dorywczych pogrąża jedno: - Morda na kłódkę. Sam się zapalił - wiadomość tej treści wysłano z jego telefonu tuż po tragicznych w skutkach wydarzeniach do krewnego ofiary. Do zdarzenia doszło w marcu ubiegłego roku, w czwartek 2 lutego Jarosław O. stanął przed Sądem Okręgowym w Lublinie oskarżony o usiłowanie zabójstwa. Doszło do tego 25 marca 2022 roku w jednym z mieszkań w bloku socjalnym na przedmieściach Opola Lubelskiego. 5 znajomych spożywało tam alkohol. - W pewnym momencie 48-latek oblał młodego mężczyznę łatwopalną substancją i podpalił. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala, natomiast 48 latek trafił do aresztu pod zarzutem usiłowania zabójstwa - przypomina Edyta Żur z policji w Opolu Lubelskim.
Oblał Marcina rozpuszczalnikiem i podpalił
- Nie lubili się. Jarek uważał Marcina za byle kogo, kto tylko sępi, żeby się napić - opowiada sąsiad obydwu mężczyzn. Obaj mieszkali w jednej klatce. Obaj także nadużywali napojów alkoholowych. - Terroryzował okolicę. Kilka razy się pobiliśmy - przyznawał Jarosław O. w czasie śledztwa. Feralnego piątku pili już od rana. Wśród kompanów był także Marcin L., panowie po raz kolejny się pogodzili. Nie na długo. Poszło o pieniądze. - Pożyczyłem mu 300 zł. Przyszedłem, żeby oddał dług - opowiadał na sali sądowej Marcin L. Ponad 7 miesięcy spędził w szpitalu, poparzeniu uległo 27 proc. jego ciała, ma oszpeconą twarz, lekarze musieli amputować palce lewej dłoni. Cierpiał i cierpi dalej. W to co się stało na Przemysłowej, trudno uwierzyć. Po kłótni młodszy z nich przysnął, siedząc na tapczanie. Jarosław O. poszedł do łazienki, skąd przyniósł rozpuszczalnik, którym polał kolegę. Dużo, na klatkę piersiową. Potem podpalił...
Sprawca przeprasza...
- Wysoki sądzie przyznaję się, że przyczyniłem się do tego zdarzenia. Polałem pokrzywdzonego rozpuszczalnikiem, ale nie przyznaje się do tego, że go podpaliłem – mówił przed sądem oskarżony podkreślając, że to nie on podpalił kolegę. Może to on sam. - Bardzo żałuje tego co się stało i wiem, że pohańbiłem się na całe życie. Nie wiem co mną wtedy kierowało. Chyba sam szatan kierował moją ręką. Wolałbym ją sobie obrąbać ale czasu nie cofnę – łamał mu się głos.
... a ofiara prosi o sprawiedliwy wyrok
Przeprosił Marcina L. i prosił o wybaczenie. Ten kilka razy powtarzał, że nie jest w stanie tego zrobić. - On skrzywdził mnie na całe życie. Nawet do pracy nie mogę pójść. Teraz ja cierpię. Cały czas po szpitalach jeżdżę. Proszę o sprawiedliwy wyrok. Bez dożywotniej renty i odszkodowania do 5 mln zł ja nie odpuszczę - mówił, jednocześnie przepraszając, że się unosi. - To nerwy....