Nunio na świat przyszedł w marcu, jednak w czasie porodu doszło do zmiażdżenia kilku kręgów kręgosłupa i maluszek nie może korzystać ze swoich tylnych nóg. Mama baranka dbała o niego bardziej niż inne owce o swoje potomstwo, rósł więc jak na drożdżach i konieczna była pomoc ludzi.
Zobacz też: KRWAWY finał hejtu w sieci. DŹGNĄŁ NOŻEM 15-latka! HORROR w gminie Cyców
Właściciel stada poprosił o nią mgr inż. Jacka Sokołowskiego z Zakładu Behawioru i Dobrostanu Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. To on przygotował barankowózek, dzięki któremu Nunio może samodzielnie się poruszać. Rekonwalescent został też przeniesiony do stada podobnych do siebie „owczych rozbitków”. Opiekuje się nim pan Jacek, obserwując przy tym zachowanie zwierząt względem siebie i otoczenia.
Nunio szybko się zaaklimatyzował, a oprócz ludzi zajmuje się nim ciocia Jadwiga – dorosła owca, która wyraźnie matkuje barankowi. Spędzają ze sobą dużo czasu, a Jadwiga niecierpliwi się, kiedy rehabilitacja (odzyskał częściowe czucie w nogach, na chodzenie jednak nie ma szans) bądź toaleta Nunia się przeciąga.
– Baranek przez większość dnia jest samodzielny. Korzysta z całej przestrzeni siedliska, w którym mieszkamy. Lubi dobre jedzenie, spanie na hamaku, masaże, bieganie na wózku z owcami, towarzystwo ludzi i psów – opisuje naukowiec.