
Spis treści
- Gospodarka mieszkaniowa w PRL-u. Najbardziej deficytowe dobro było rozdawane
- Walka o własne "M" w PRL-u. Kolejki, komitety i znajomości
- Mieszkanie z przydziału, a dzisiejsza rzeczywistość. Kredyty, deweloperzy i wolny rynek
Gospodarka mieszkaniowa w PRL-u. Najbardziej deficytowe dobro było rozdawane
Wspomnienia z czasów PRL-u często przywołują obraz długich kolejek, kartek na żywność i oczywiście braku mieszkań. Własne "M" było synonimem sukcesu i stabilizacji, ale zdobycie go wymagało cierpliwości, znajomości i często - szczęścia. Gospodarka mieszkaniowa w tamtych czasach była centralnie planowana i kontrolowana przez państwo, co prowadziło do chronicznego niedoboru i wielu absurdów. Podstawowym sposobem na zdobycie mieszkania było zapisanie się do spółdzielni mieszkaniowej. Brzmi prosto? Nic bardziej mylnego! Oczekiwanie na przydział mogło trwać nawet kilkanaście lat!
Walka o własne "M" w PRL-u. Kolejki, komitety i znajomości
Zapisanie się do spółdzielni to dopiero początek, bowiem potem następowały lata oczekiwania. Numerek w kolejce stawał się niemal członkiem każdej polskiej rodziny, a nerwowe sprawdzanie listy oczekujących było codziennością. Wpływ na kolejność miały m.in. staż pracy, sytuacja rodzinna i oczywiście układy - posiadanie znajomych w spółdzielni mieszkaniowej, komitecie osiedlowym lub urzędzie miasta mogło znacząco przyspieszyć proces przydziału mieszkania. Znajomości mogły pomóc także w "przeskoczeniu" w kolejce lub wpłynąć na pozytywną decyzję komitetu. Nic więc dziwnego, że system przydziału mieszkań w PRL-u był często uznawany za niesprawiedliwy i podatny na korupcję.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Archiwalne zdjęcia PRL-owskich bloków w polskich miastach
Mieszkanie z przydziału, a dzisiejsza rzeczywistość. Kredyty, deweloperzy i wolny rynek
Choć idea zapewnienia każdemu obywatelowi dachu nad głową wydaje się szlachetna, to system przydziału mieszkań w PRL-u był daleki od ideału. Korupcja, nepotyzm i brak możliwości wyboru to tylko niektóre z jego wad. Długie kolejki i biurokracja frustrowały ludzi, a brak konkurencji hamował rozwój budownictwa.
Dziś w dobie wolnego rynku i indywidualizmu taki system z pewnością by się nie sprawdził. Warto jednak pamiętać, że dla wielu osób w czasach PRL-u mieszkanie z przydziału było szansą na godny start w dorosłość. Dodatkowo był to również poniekąd symbol stabilizacji oraz nadziei na lepsze jutro i choć system - tak jak wspominaliśmy - miał wiele wad, to dla sporej części Polaków był jedyną drogą do własnego kąta.