Błędne koło – tak bez przesady można opisać perypetie 43-latka z przygranicznego Terespola. Kilka dni temu mężczyzna opuścił zakład karny, gdzie trafił w październiku 2019 roku. Powód, dla którego tam się znalazł? Notoryczna jazda po pijanemu autem. – Kocham samochody, uwielbiam siedzieć za kierownicą, coś mocniejszego do picia też kocham – miał nieraz tłumaczyć się kolegom. Takie podejście do życia miało odbicie także w jego policyjnej kartotece. – Na koncie mężczyzny figurują cztery zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych, w tym trzy dożywotnie – tłumaczy kom. Barbara Salczyńska-Pychla z policji w Białej Podlaskiej. – Tego samego dnia, kiedy został zatrzymany za jazdę po alkoholu, opuścił zakład karny.
Zobacz też: Makabryczna śmierć młodej policjantki. Zginęła w Łopienniku Nadrzecznym
A było to tak: rankiem pożegnał się z placówką penitencjarną i naprędce zaczął poszukiwać samochodu, który mógłby nabyć. Znalazł niebieskiego fiata uno i nawet to, że samochód nie miał przeglądu technicznego, nie ostudziły jego apetytu na jazdę. A że na trzeźwo nie ma zwyczaju jeździć...
Po południu tego samego dnia wpadł w ręce policji. O jego wyczynach poinformował mundurowych świadek, który wiedział, że Michał R. nie ma prawa jazdy i jest pijany. Kiedy policjanci byli na miejscu, obrzucił „sprzedawczyka” stekiem wyzwisk i gróźb. Został zbadany alkomatem. – Urządzenie wykazało niemal 1,5 promila alkoholu w jego organizmie – dodaje kom. Salczyńska-Pyrchla.
Mężczyzna będzie odpowiadał w warunkach recydywy, gdyż w ostatnim czasie odbywał karę pozbawienia wolności za podobne przestępstwo. Odpowiadał będzie także za groźby karalne wypowiadane wobec zgłaszającego.
Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej aresztował Michała R. na trzy miesiące. Na wolności był więc nie dłużej niż osiem godzin. Grozi mu nawet 7,5 roku więzienia.