Szlak Koziołków Lubelskich coraz mocniej wrasta w turystyczną mapę miasta. Pierwszego, kilka miesięcy temu, poznaliśmy Onufrego. Z trąbką w ręku (na pamiątkę nieżyjącego już hejnalisty miejskiego, pana Onufrego Koszarnego) siedzi na schodach prowadzących do magistratu. Po drugiej stronie zaś Placu Łokietka, przy Bramie Krakowskiej prezentuje się Kazik. Trzeci zajął miejsce nieco z boku, jako lekarz Staś czuwa nad pacjentami najstarszego lubelskiego szpitala przy ul. Staszica. Przyszedł czas na Lucka. Imię nawiązuje do miejsca, które wybrał dla siebie – Lubelskiego Centrum Konferencyjnego.
– Wprawdzie Lucek nawiązuje do LCK, ale to bardzo piękne staropolskie imię Lucjan, więc tradycja nadawania koziołkom polskich imion jest zachowana – uspokaja Łukasz Tarkowski z Fundacji Lubelskie Koziołki.
Wprawdzie nie widać go z ulicy, ale wystarczy wejść do nowoczesnego biurowca stojącego przy ul. Grottgera i pojechać windą na piąte piętro, aby się z nim spotkać.
– Serdecznie zapraszam do mojego kolegi – zachęcał duży Koziołek, który zjawił się na uroczystym powitaniu Lucka.
Dlaczego tam?
– Projekt Fundacji Lubelskie Koziołki promuje region, co jest zgodne z myślą LCK i dlatego się w to zaangażowaliśmy. Lucek będzie tu siedział i czekał na turystów, którzy go odwiedzą: zrobią sobie zdjęcie i będą z nim spędzać czas towarzysko – mówi Aleksander Batorski, dyrektor LCK.