83-latka z Lublina straciła blisko 50 tys. złotych – w gotówce i biżuterii. Wyrzuciła przez okno dorobek życia. Straciła fortunę! Nieprawdopodobna historia. A chciała tylko… wykiwać listonosza-złodzieja.
Najpierw był telefon od „pracownika poczty”. Mówił, że ma dla niej przesyłkę, ale nie zna pełnego adresu jej mieszkania. 83-latka mu zaufała i podała swoje dane – informuje Radio Plus Lublin.
Zobacz też: Puławy: Zginęli pod gruzami własnego domu. Wybuch zabił małżeństwo. NOWE FAKTY [ZDJĘCIA]
Po chwili telefon zadzwonił znów. Tym razem w słuchawce usłyszała głos „policjanta”. Mówił o przestępcach, którzy podszywają się pod pocztowców, chcą ją oszukać. „Funkcjonariusz” pytał, czy do niej dzwonili. Rozmawiała z nimi chwilę wcześniej, więc przytaknęła i posłuchała „policjanta”. Ten obiecał, że pomoże jej uchronić się przed oszustem.
– Kobieta, bojąc się o swoje pieniądze w domu, wyrzuciła je przez okno. Tam miał przyjechać patrol, który – zdaniem dzwoniącego mężczyzny – miał wciąć. Wyrzuciła również biżuterię. W gotówce było to 14 tys. zł – opowiada prawdziwy policjant, kom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Później telefon zadzwonił ponownie, a „policjant” zapytał, czy 83-latka ma pieniądze na koncie. Przekonywał, że one również mogą być zagrożone. Kobieta wsiadła do taksówki, pojechała do banku i wypłaciła 24 tys. zł! – Pod bankiem, na ławce, w umówionym miejscu zostawiła pieniądze – relacjonuje w rozmowie z Radiem Plus Lublin kom. Fijołek.
Zobacz: Lubelskie: Ci MORDERCY wciąż są na wolności! Szuka ich policja. Zarzut: ZABÓJSTWO [ZDJĘCIA]
W sumie kobieta straciła tak 48 tys. złotych – w gotówce i biżuterii. Policja szuka teraz oszusta, ale odnalezienie straconego dorobku życia 83-latki z Lublina i mężczyzny, który okradł ją z kosztowności, może być trudne. Lepiej zapobiegać niż leczyć – mówią prawdziwi mundurowi – i zachęcają, by w kontaktach z obcymi osobami zachować więcej ostrożności i stosować zasadę ograniczonego zaufania.