Policja najpierw dowiedziała się o pożarze, a dopiero później o kradzieży, ale dla śledczych niemal od początku było jasne, że to nie przypadek. W piątek, 1 lipca, ogień pojawił się w jednym z mieszkań w Lublinie. Niszczycielski żywioł trawił kolejne przedmioty, a wokół bloku do nieba wznosił się słup dymu… Strażacy szybko ugasili pożar.
Spaleniu uległa część wyposażenia mieszkania. Właścicielki nie było w tym czasie w domu, więc skąd ogień…? Wyjaśnieniem tej zagadki zajęli się lubelscy policjanci. I to wtedy odkryli coś dziwnego.
Polecany artykuł:
– Funkcjonariusze w trakcie prowadzonych oględzin ustalili, że z szafy w części mieszkania, gdzie nie dostał się ogień, zginęło ponad 200 tysięcy złotych. Dalsze oględziny pozwoliły ustalić, że miało miejsce włamanie. Funkcjonariusze od razu powiązali fakty i zajęli się również wątkiem związanym z kradzieżą – relacjonuje kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Śledczy ustalili, że za kradzieżą fortuny z szafy w mieszkaniu 46-letniej mieszkanki Lublina może stać jej 49-letni znajomy. Wystarczyło go odnaleźć… Trop prowadził do Poznania i to tam udało się go zatrzymać.
Policjanci są przekonani, że to on włamał się do mieszkania i ukradł pieniądze. Chwilę później wybuchł pożar. Śledczy sprawdzają więc, czy mężczyzna miał też związek z tym drugim zdarzeniem… To raczej nie przypadek, ale kluczowe będą ustalenia biegłych z zakresu pożarnictwa. Jeśli doszło do podpalenia, które miało odwrócić uwagę od kradzieży albo zatrzeć ślady, to sprawa jest jeszcze poważniejsza.
Na ustalenia śledczych w tej sprawie 49-letni złodziej poczeka za kratami aresztu. Niewykluczone, że na wolność wyjdzie dopiero za 10 lat.
– 49-latek został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ, gdzie usłyszał zarzuty kradzieży z włamaniem. Mężczyzna decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 10 lat więzienia – dodaje Gołębiowski.