Przypomnijmy. 25 października około 10.30 Anna A. pojawiła się w budynku banku w Kurowie. - To jest napad, dawać pieniądze - jęła machać nożem pakując się za linię kas. Po wszystkim uciekła i pewnie długo mogłaby cieszyć łupem, gdyby nie chciała więcej. 10 listopada wybrała placówkę bankową w Puławach. Na głowie miała czarną kominiarkę, w ręku dzierżyła nóż. - Dawaj kasę, ty... - ryknęła na pracownicę banku. Nie nacieszyła się pieniędzmi.
- Kilkanaście godzin po napadzie w Puławach, policjanci zatrzymali kobietę. Funkcjonariusze odzyskali też zrabowaną w Puławach gotówkę i zabezpieczyli szereg dowodów w sprawie - opowiada Ewa Rejn-Kozak z policji w Puławach. W rodzinnej wsi Anny A. pod Puławami nikt nawet przez chwilę nie pomyślał, że ich sąsiadka może stać za napadami na banki, które miały miejsce w okolicy. Ona?
W ósmym miesiącu ciąży napadała na banki? Sąsiedzi są w szoku
- Świetna matka, miła sąsiadka, pomocna i skromna. No i lada tydzień będzie rodzić, to już ósmy miesiąc... Co jej strzeliło do głowy? - zastanawia się sąsiadka. Nigdy nikogo nie prosiła o pomoc. - Przecież rodzinie nie wiedzie się źle, mąż pracuje, mają piękny, wielki dom, który niedawno wyremontowali.
Inni dodają jednak, że to właśnie przez ten dom. - To prosta kobieta. Chciała, żeby w środku też było pięknie i to już - dodaje ktoś inny. - Potrzebowałam pieniędzy - miała powiedzieć podczas przesłuchania. Sąsiadom zaś powiedziała, że wygrała na loterii.
Sąd Rejonowy nakazał aresztować ją na okres 3 miesięcy, bowiem grozi jej naprawdę poważna kara: nawet 20-letnia odsiadka. Spod budynku sądu zabrała ją karetka, zapewne wprost na oddział szpitala więziennego.
Listen on Spreaker.