Licealiści z Lublina wybrali się na wycieczkę do Krakowa i Zakopanego. Po powrocie okazało się, że podróż okazała się prawdziwym koszmarem. Część nauczycieli mieli zwracać uwagę, że uczennice chodzą bez staników. Na tym jednak nie koniec - pedagodzy mieli mieć również pretensje o to, że dziewczyny chodzą razem do toalety oraz do łazienki. Interweniować miała również wychowawczyni klasy, która miała stwierdzić, że uczennice są egoistkami, bo "chłopcy w tym wieku mają burzę hormonalną". Nauczycielka, która usłyszała tę relację, postanowiła zorganizować połączoną lekcję z drugą grupą, w zajęciach uczestniczyła również szkolna psycholog.
Wkrótce potem wobec nauczycielki, która nagłośniła sprawę w mediach społecznościowych, rozpoczęły się szykany. I to do tego stopnia, że wkrótce opinie na ten temat mają poznać radni Lublina. - To, co mnie spotkało, uważam za atak personalny oraz działania dyskryminacyjne, nie jestem traktowana na równi z innymi pracownikami. Z „Zamoyem" jestem związana od początku swojej 20-letniej kariery zawodowej - opisuje nauczyciela Ewa Leonowicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Spotkanie ma się odbyć 15 lutego o godzinie 17.30.
Listen on Spreaker.