Do tragedii doszło 1 grudnia w Zemborzycach pod Lublinem. Krzysztof S. smykałkę do wszystkiego co ma silnik i się porusza miał we krwi. Niedawno dopiął swego i otworzył swój własny warsztat. Był przeszczęśliwy, praca dawała mu wiele frajdy. Pomagał mu często Grzegorz D., pełen zapału mężczyzna „po przejściach“. Niestety, w warsztacie doszło do tragedii. Obaj mężczyźni stracili życie.
- Wyjaśniamy okoliczności śmierci dwóch mężczyzn, których ciała ujawniono nad ranem w warsztacie samochodowym na terenie dzielnicy Zemborzyce w Lublinie. Śmierć poniósł 41 i 63 latek. Najprawdopodobniej zatruli się tlenkiem węgla - informuje nadkom. Andrzej Fijołek z KWP Lublin. - Nad ranem partnerka jednego z mężczyzn zaniepokojona brakiem kontaktu pojawiła się w warsztacie samochodowym, w którym obaj mężczyźni pracowali. Zauważyła pracujący silnik jednego z naprawianych aut oraz ciała mężczyzn. Wstępne ustalenia na miejscu wykluczyły działanie osób trzecich. Najprawdopodobniej obaj podczas pracy w warsztacie zatruli się tlenkiem węgla.
Krzysztof pracował w warsztacie, jego ciało znalazł Grzegorz. Ruszył po pomoc, lecz tragiczny wypadek sprawił, że także on stracił życie
Nieoficjalnie wiemy, jak wyglądały ich ostatnie chwile.
Krzysztof S. pracował w kabinie auta, które niestety, cały czas pracowało. Nie czuł nawet, że traci przytomność. Po pewnym czasie Grzegorz D. przyszedł sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Gdy zauważył, że jego przyjaciel jest nieprzytomny, zaczął go cucić. W końcu domyślił się, że pełny spalin warsztat może być przyczyną tragedii. Zaczął biec w kierunku wyjścia. Chciał otworzyć drzwi. Nie zdążył. Potknął się nagle i upadł. Nie wstał...
Życie nie szczędziło Grzegorza
Grzegorz D. był bohaterem także z innego powodu. Życie nie szczędziło mu gorzkich lekcji, był bezdomny. Trafił do Wspólnoty Emaus, gdzie ciężką pracą nad sobą wracał na ścieżki szczęśliwego życia.
- Grzesiek, od 6 lat nasz przyjaciel i kompanion. Ostatnio mieszkał już poza wspólnotą, ale codziennie przychodził pomagać nam w naszej pracy w sklepie. Zatruł się czadem, razem ze swoim kolegą. Był bardzo przywiązany do Emaus, zawsze mogliśmy na niego liczyć. Wykonywał przeróżne prace, najchętniej gospodarskie, przez kilka lat dowoził pizzę. Będzie nam brakowało Grzesia i jego poczucia humoru... NIECH ODPOCZYWA W POKOJU - pożegnali go przyjaciele z Emaus.