Wszystko zaczęło się w sierpniu 2018 roku w Wirkowicach na Lubelszczyźnie. Makabryczną historię opisuje Tygodnik Zamojski. Kosiarka zraniła jej nogę, a kobieta nie przeżyła. Czy finał tej sprawy mógł być inny? Czy i kto zawinił? To wkrótce oceni sąd.
Pracownik gminy Izbica kosił trawę, gdy doszło do wypadku. Uchwyt do mocowania noża kosiarki odczepił się od maszyny i uderzył 59-latkę, która stała przed domem. Wkrótce przed sądem stanie operator ciągnika i kosiarki. Śledczy podejrzewają, że mężczyzna używał narzędzi nieprawidłowo.
Stąd akt oskarżenia, który mówi o umyślnym narażeniu pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grożą mu trzy lata więzienia.
Jak wypadek tuż przed domem 59-latki zamienił się w historię z najgorszym możliwym finałem? Tygodnik opisuje, że rana początkowo wydawała się niegroźna, ale po kilku dniach lekarze zadecydowali o amputacji nogi. Pojawiły się komplikacje i sepsa. Kobieta zmarła 1 września.
Zdaniem śledczych z Lublina lekarza ze szpitala w Krasnymstawie, gdzie trafiła kobieta, nie popełnili błędu. Jej rodzina jest innego zdania.