Takich miejsc miało być w Lublinie co najmniej kilkadziesiąt, ale zwycięski projekt z pierwszych edycji budżetu obywatelskiego wciąż nie został zrealizowany. Na razie odcinków z dopuszczonym ruchem „pod prąd” jest kilkanaście – m.in. na ul. Jasnej i Zielonej. O zwiększenie dostępności ulic dla użytkowników jednośladów apelują m.in. działacze lubelskiego Porozumienia Rowerowego.
– Kontraruch przy rozsądku użytkowników jest bardzo bezpiecznym rozwiązaniem i ułatwia życie rowerzystom, nie odbierając niczego kierowcom – tłumaczy Jacek Śliwiński z Porozumienia Rowerowego.
>>> Mordercy poszukiwani na Lubelszczyźnie. Rozpoznajesz ich? [ZDJĘCIA, RYSOPISY]
>>> Potrącił kobietę na pasach. Twierdził, że „wtargnęła na przejście” [WIDEO]
Czym się różni kontrapas od kontra ruchu? To pierwsze to wydzielone na jezdni miejsce, w którym rowerzyści mogą poruszać się w przeciwnym kierunku niż pozostali użytkownicy. Natomiast kontraruch odbywa się na tej samej przestrzeni, którą wykorzystują samochody, a możliwość poruszania się rowerów dopuszczają tzw. „sierżanty” [na zdjęciu – przyp. red.] – czyli znak P-27 wprowadzony w 2015 roku.
Więcej o tym w swoim cotygodniowym felietonie na antenie Radia ESKA mówił Jacek Śliwiński z Porozumienia Rowerowego. Posłuchajcie!