Jechała z Polski do Rosji. Przeżyła koszmar na granicy z Białorusią. 12 godzin

i

Autor: Marcin Bruniecki/REPORTER

SZOKUJĄCE!

Jechała z Polski do Rosji. Przeżyła koszmar na granicy z Białorusią. "12 godzin"

2024-05-31 16:48

Dramatyczne chwile przeżyła na granicy polsko-białoruskiej Polka, która wracała autokarem z Warszawy do Moskwy, gdzie na co dzień mieszka. Jej podróż do Rosji okazała się być katorgą ze względu na postój trwający... aż 12 godzin. Kobieta dokładnie opisała, co działo się na pokonywanej przez nią trasie.

12 godzin postoju na polsko-białoruskiej granicy. Podróż Polki do Rosji zamieniła się w koszmar

Sprawę nagłośnił portal Onet.pl. Opisuje on podróż Polki, która wyjechała z Warszawy do Rosji, a do dokładnie do Moskwy, gdzie kobieta na co dzień mieszka. Niestety, z powodu wojny w Ukrainie i napiętej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, wyjazd ten stał się dla kobiety prawdziwą udręką i nie odbył się bez utrudnień i przeszkód. Problemy pojawiły się choćby dlatego, że w niektórych busach było dużo Ukraińców, a strażnicy białoruscy obywateli Ukrainy sprawdzają wyjątkowo dokładnie. 

Onet przytoczył dokładną relację Polki, która podróżowała autokarem do Moskwy:

Godz. 19. Mój bus opuszcza dworzec w Warszawie i jedzie do polsko-białoruskiej granicy, czyli do Terespola. Jestem spokojna, bo na początku wszystko idzie dobrze. Już nocą docieramy do Terespola, polscy strażnicy szybko sprawdzają nasze dokumenty i jedziemy dalej – do ich białoruskich "kolegów". I tu zaczynają się przygody.

Godz. 4. Przejeżdżamy przez most nad Bugiem, ale długo czekamy, aż nasz bus podjedzie do tego budynku, w którym znajdują się strażnicy. Kilka godzin spędzamy obok mostu, bo przed nami są inne busy. Zasypiam i budzę się ok. godz. 7, ale jeszcze stoimy w kolejce. Kierowca mówi, żebyśmy nie wychodzili z busa. Niestety, bo mimo że działała klimatyzacja, nie ma czym oddychać. Wśród pasażerów jest kobieta z córeczką, która ma ok. 5 lat. Narzeka, że chce wyjść na ulicę. Mama surowym głosem mówi jej, żeby nie marudziła. Dziewczynka milknie. Mam ze sobą wodę, pytam ją, czy nie chce się napić, ale dziecko odmawia.

Godz. 10. Znajdujemy się bliżej budynku strażników. Przed nami jest jednak jeszcze kilka busów. Kierowca otwiera drzwi i wychodzi, żeby pokazać strażnikom swoje dokumenty. Wraca za chwilę i mówi, że "chyba spędzimy tu jeszcze 10 godzin". Wszystko dlatego, że w busach, które znajdowały się przed nami, jest wielu pasażerów, którzy mają ukraińskie obywatelstwo, a białoruscy strażnicy zawsze bardzo rzetelnie sprawdzają ich paszporty.

Godz. 10.01. Wreszcie zbliżamy się do strażników. Przed nami jeszcze dwa busy.

Kierowca powiedział, że możemy wyjść z busa i pójść do sklepu duty free. Jako pierwszy skorzystał z tej możliwości mężczyzna z małym pieskiem. Zwierzak cieszył się bardziej niż właściciel. Dziewczynka, która wcześniej chciała wyjść na ulicę, spała.

Godz. 10.08. Koleżanka przyszła ze sklepu duty free. Mówi, że jedzenia tu jest niewiele — orzechy, chipsy, jakieś ciasteczka, czekoladki, za to alkoholu nie brakuje.

Godz. 10.09. Kierowca powiedział, że teraz będzie przerwa techniczna, toaleta na przejściu granicznym będzie zamknięta przez 30 min. Dodał, że co dwie godziny będziemy mieć takie przerwy. Decyduję się, że pójdę do sklepu, bo mam ze sobą tylko 0,5 l wody musującej i butelkę z owocowym smoothie. Widzę dużo różnych wódek, koniaków, nalewek, likierów, ale jedzenia naprawdę prawie nie ma — tylko małe kiełbaski, orzechy, chipsy, ciasteczka. Kupuję czekoladę i butelkę napoju gazowanego. Kiedy wracam do busa, czuję, że robi się gorąco. Ani nasz bus, ani te przed nami nie ruszyły z miejsca.

Godz. 10.40. Jeden z busów podjeżdża do przodu. Jeszcze trochę czekamy i za pół godziny jesteśmy obok budynku, w którym znajdują się strażnicy.

Godz. 11.13. Kierowca mówi, że niebawem pójdziemy do strażników, więc poprosi, żeby już nikt nie wychodził z busa. Jest już koszmarnie gorąco. Jedna z kobiet zaczyna jęczeć i mówi, że boli ją serce. Ktoś pyta, czy nie potrzebuje leków, ona twierdzi, że nie.

Godz. 12. Idziemy do strażników. Trochę po dwunastej jestem już z powrotem w busie.

Jest BARDZO gorąco. Wielu pasażerów już wróciło, ale części wciąż nie ma. Jeden z mężczyzn poszedł do toalety, wrócił z bardzo bladą twarzą i powiedział, że miał mdłości i wymiotował. Dziewczynka cały czas cicho płacze, nie chce ani jeść, ani pić, tylko pyta mamę, kiedy będą w domu. Matka tylko wzrusza ramionami.

Powoli piję wodę. Klimatyzacja nie pomaga. Wciąż brakuje osób, dlatego nie możemy jechać. Jak mówi kierowca, chodzi o osoby z ukraińskim obywatelstwem. Czas mija...

Godz. 13. Na ulicy i w busie jest gorąco...

Godz. 13.30. Bardzo gorąco... Jednej z pasażerek leci krew z nosa. Mnie też. Myję twarz w toalecie i od razu lepiej się czuję. Mam jednak wrażenie, że gdybym spędziła tu więcej czasu, straciłabym przytomność.

Godz. 15.20. Jeden z pasażerów dostaje ataku paniki. Biegnie do kierowcy i łapie za zawór awaryjnego otwierania drzwi. Kierowca każe mu wrócić na miejsce i zostawić ten zawór w spokoju, bo inaczej zepsuje się klimatyzacja. Mężczyzna wraca do siebie. Na ulicę nikt nie chce wychodzić, bo tam jest jeszcze bardziej gorąco.

Godz. 16. Wrócili pasażerowie z ukraińskimi paszportami. Przepraszają, że musieliśmy czekać, ale nie było w tym ich winy. Nie oni są winni, że strażnicy sprawdzali ich dokumenty bardzo powoli. Biedni ludzie! Mężczyzna z pieskiem też wrócił. Siada na fotelu i bierze zwierzę na ręce, po czym kołysze jak niemowlę. Piesek najpierw się nie rusza, a potem odzyskuje wigor. W drodze do Mińska nie działa internet. Dziewczynka, która jechała z nami, poczuła się lepiej i zaczęła narzekać, że nie może oglądać filmów.

- Przestań płakać - mów jej matka. – Ciesz się, że żyjesz.

- Ja się cieszę - powiedziała dziewczynka - ale chcę "Krainy lodu".

Ja też bym chciała tam trafić, choć na chwilę, bo jest okrutnie gorąco. Do Mińska dojeżdżamy już bez przygód. Niestety mój pociąg już odjechał, więc kupuję bilet na inny i idę do hotelu. Na szczęście jest tam wolny pokój.

Źródło: Onet.pl

GALERIA. Wypadek autobusu w Terespolu. Są zarzuty dla kierowcy. ZOBACZ ZDJĘCIA:

Terespol pożegnał zmarłego sierżanta.
Sonda
Czy wojna na Ukrainie skończy się na korzyść Ukrainy?