Jak co roku stragany pojawiły się wokół pięknego gmachu Trybunały Koronnego, kusząc gości feerią barw, zapachów i smaków. Wielu rzeczy można było bowiem spróbować, jak choćby chipsów z suszonych jabłek z cynamonem. Częstował nimi Krzysztof Gajek spod Chełma, który jest mistrzem tego typu pyszności. Chrupiące z zewnątrz i mimo to lekko soczyste wewnątrz kawalątka jabłek (miał także suszone gruszki, śliwki, itp.). Chętnie kosztowano i zachwalano. - To długa i pracochłonna praca - zdradza Gajek, którego Suszona Kraina cieszyła się sporym powodzeniem. Koszt 15 zł za opakowanie wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Zresztą ceny na lubelskim jarmarku były na akceptowalnym poziomie. Internet pełny jest bowiem relacji z innych jarmarków, w których wystawcy jakby się pogubili w wycenianiu swej oferty.
Przykład: kubek grzanego wina w Lublinie to koszt 15 zł, jarmarki w Polsce widziały ceny ponad 2 razy wyższe. Wędliny dobrej klasy to koszt 40-70 zł (warte swej ceny, naprawdę rzemieślnicza robota), ryby faszerowane w podobnej cenie, do tego słodycze, zabawki, upominki, ludowa biżuteria... Organizatorem jarmarku jest Urząd Marszałkowski w Lublinie.
- Atmosfera na Rynku Starego Miasta – gdzie przy akompaniamencie zespołów ludowych wybrzmią najpiękniejsze polskie kolędy - pozwoli poczuć atmosferę zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. To także dobra okazja do zrobienia przedświątecznych zakupów i wsparcia lokalnych producentów i wystawców - zachęca marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski.
40 lokalnych wystawców na swoich stoiskach będzie oferuje między innymi: ryby, sery, naturalne chleby żytnie, miody, regionalne wina, świąteczne wędliny, ciasta i gotowe potrawy oraz stroiki, bombki, ręcznie robione na szydełku ozdoby, kompozycje z kwiatów, bieżniki, serwety i wszystko dla pięknej oprawy nadchodzących świąt...
To także okazja, aby skosztować rzeczy niezbyt rzadko dostępnych na rynku, których w normalnych sklepach próżno szukać, choćby wyrafinowanego w smaku i zapachu oleju rydzowego... Oczywiście nie jest wyciskany z rydzów, a produkowany z lnianki, staropolskiej rodziny oleistej, która po wiekach prymatu musiała uznać wyższość bardziej opłacalnego w produkcji rzepaku. - Smak oleju rydzowego określa się jako cebulowo-gorczycowy i bardzo dobrze odnajduje się w dzisiejszej kuchni - mówi Agnieszka Wawryniuk, właścicielka Manufaktury Łucka. - Śledzie z dodatkiem oleju rydzowego z pewnością staną się ozdobą wigilijnego stołu.
Koszt 250 ml butelki to 24 zł.