Soczewka została wynaleziona przez niemieckiego profesora Gabora B. Schariotha. Na świecie przeprowadzono już 300 takich zabiegów. W Polsce po raz pierwszy wykorzystali ją lubelscy specjaliści. Przeprowadzono już trzy takie operacje, a pacjenci, którym ją wszczepiono odzyskali wzrok.
Soczewka plamkowa Schariotha to hydrofilowa, akrylowa soczewka wszczepiana do wnętrza gałki oczne. Umieszczana jest w rowku u pacjentów z pseudofakią. Z zabiegu skorzystać mogą ci, którzy cierpią na starcze zwyrodnienie plamki żółtej.
Jak działa soczewka?
W soczewce znajduje się dodatek optyczny 10 dioptrii, który pozwala na powiększanie obiektów znajdujących się w odległości 15 centymetrów przed okiem. Działa niczym wewnątrzgałkowe szkło powiększające. Pozwala to pacjentom po operacji na korzystanie z kart bankomatowych czy telefonów. Chorzy przed operacją patrząc na obiekt widzieli w centrum szarą plamę, gdy otoczenie wokół było widoczne. Po założeniu soczewki są w stanie przeczytać druk, a nawet rozpoznawać rysy twarzy.
- To nowatorskie, nowoczesne rozwiązanie dla pacjentów ze schorzeniami plamki żółtej – mówi Prof. Robert Rejdak, kierownik Kliniki Okulistyki Ogólnej SPSK nr 1 i autor operacji wykonywanych w Lublinie. Dotychczas stosowane metody pozwalały na usunięcie zaćmy, a wszczepiana soczewka pomagała wyłącznie, gdy siatkówka była zdrowa, teraz się to zmieniło.
Póki co nie każdy odzyska wzrok
- Pacjentów trzeba umiejętnie i bardzo wnikliwie kwalifikować do operacji – wyjaśnia prof. Rejdak. Poza standardowym badaniem okulistycznym pacjent przechodzi szereg testów. W grupie są głównie pacjenci starci w wieku 60-70 lat. W przyszłości, po dokładnym zbadaniu nowatorskiej metody operacje przeprowadzane będą też na młodszych pacjentach.
Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny Nr 1 w Lublinie, który wykonuje operacje ma budżet przeznaczony na 30 soczewek, obecnie trwa kwalifikacja chętnych do czwartego zabiegu. Operacje nie są finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, koszt jednej soczewki to około 3 tysięcy złotych.