Mateczniki formowane są w postać pryzm. Część jest dedykowana jeżom, część powstała spontanicznie. Nie można ich rozkopywać ani niszczyć. To naturalne miejsca, które mają chronić – przypomnijmy – gatunek zagrożony – mówi dr n. wet. Jerzy Ziętek z Katedry Epizootiologii i Kliniki Chorób Zakaźnych Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Te miejsca łatwo poznać. To po prostu pryzma zgrabionych liści. Nie jest to oznaka nieporządku. To oznaka świadomego, ekologicznego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość – dodaj Ziętek.
Pomysł spodobał się mieszkańcom Lublina. – To dobry pomysł. Jeż w sumie nam pomaga – mówi lubelski student. – Taki matecznik można zrobić w parku. Tam jest dużo jeży i też wiele tam ich widziałem – odpowiada mieszkaniec Lublina. A jak zrobić taki matecznik? – Nie grabić liści – odpowiada nasza rozmówczyni.
Same jeże są zwierzętami, które w ciągu zimy hibernują, dlatego potrzebują specjalnych miejsc, które zapewnią im izolację termiczną, stąd idealne wydają się jamy wyłożone liśćmi albo pryzmy złożone z kompostu i liści. Mateczniki możemy zorganizować na własnych działkach, na podwórkach i w ogrodach. W każdym takim miejscu może przezimować jeden jeż.