Agnieszka S. ostatnie miesiące mieszkała sama z dwójką dzieci w rodzinnym domu położonym na wsi pośród jezior Pojezierza Łęczyńskiego. Przez dłuższy czas starała się, aby Paweł T., ojciec dzieci, spotykał się z nimi, ale nie z nią. Nie miała ochoty. Mężczyzna miał już na swoim koncie oskarżenia o gwałt i doprowadzenie do tzw. inne czynności seksualnej, nadużycia seksualne, wreszcie naruszenie miru domowego. - Ma ktoś pomysł jak postąpić z niebezpiecznym zboczeńcem - tak aby raz na zawsze "odechciało mu się" napadać na kobiety...? - pytała na forum internetowym już w 2015 roku.
Ale uczucie i wspólne dzieci sprawiały, że wracali do siebie. Feralnego dnia oboje pracowali przy domu Agnieszki. Skończyli je wspólną ucztą, suto zakrapianą alkoholem. - Chciał mnie zgwałcić na oczach dzieci - wspominała później, dlaczego atmosfera kompletnie się zepsuła. Doszło do szarpaniny, w ręku zdesperowanej kobiety pojawił się nóż. Rozorała nim podbrzusze mężczyzny. Brocząc krwią Paweł T. uciekł z domu swej byłej partnerki. Agnieszka bała się o niego. Widziała krew.
- Policjanci otrzymali zgłoszenie od 40-letniej kobiety, która oznajmiła, że podczas szarpaniny z byłym partnerem ugodziła go nożem - opowiada mł. asp. Izabela Zięba z policji w Łęcznej. - Mundurowi niezwłocznie udali się do mieszkania poszkodowanego 47-latka, gdzie zastali go leżącego na łóżku. Przystąpili do udzielania mu pierwszej pomocy i monitorowali czynności życiowe do przybycia pogotowia ratunkowego. Pokrzywdzony w stanie ciężkim został zabrany do szpitala.
Czytaj też: Diabelski plan Moniki. Najpierw był seks, a potem horror. Zbyszek ledwo przeżył
Agnieszka S. miała prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Prokurator przedstawił podejrzanej zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, sąd zastosował wobec niej areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy. Za ten czyn grozi kara pozbawienia wolności do lat 15.