Ślub jeszcze w tym roku

Burmistrz na oczach ludzi oświadczył się ukochanej. Pani Sylwia: Niczego się nie spodziewałam

2025-01-07 10:57

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie i Szczebrzeszyn z tego słynie - burmistrz pięknego miasteczka Rafał Kowalik (38 l.) postanowił dopisać coś do nieśmiertelnych strof Jana Brzechwy i... oświadczył się swej ukochanej podczas sylwestra miejskiego, odbywającego się na rynku pod Ratuszem. Pani jego serca nie wahała się ani chwili...

Sylwestrowe pląsy pod Ratuszem w Szczebrzeszynie mają już kilkuletnią tradycję, stąd żegnanie Starego Roku pod chmurką skusiło wielu szczebrzeszynian i gości. Tuż przed północą głos zabrał Rafał Kowalik, nowy burmistrz Szczebrzeszyna. - Coś za szybko z tymi życzeniami, jeszcze trzy minuty do dwunastej - słyszało się w tłumie ludzi, przekonanych, że Kowalik bierze się już do życzeń noworocznych, a tu jeszcze 2024 w kalendarzu. Tymczasem włodarz Szczebrzeszyna miał inne plany...

- Chcę w przyszłym roku być szczęśliwym, tak jak wielu z państwa. W związku z tym mam tu przed sobą taką piękną kobietę, która jest ze mną. Ja nie chcę w przyszłym roku być sam. Sylwia, kocham Cię, zależy mi na tobie, chciałbym żebyś została moją żoną. Klękam i chcę Sylwia żebyś wyszła za mnie – lekko podenerwowany zwracał się do towarzyszącej mu pięknej kobiety. - Sylwia czy wyjdziesz za mnie?

Sylwia Sobczak nie kazała mu czekać długo na odpowiedź. - Tak - zdążyła wyszeptać, zanim wtuliła się w Kowalika, już swojego narzeczonego.

- Niczego się nie spodziewałam, dopiero jak zaczął mówić o swoim szczęściu i szedł do mnie z błyskiem w oku... - wspominała później w rozmowie z nami.

Zanim doszło do zaręczyn, Rafał Kowalik musiał wykazać się nie lada oporem w osiągnięciu celu. Chciał bowiem oświadczyć się w Boże Narodzenie, przy rodzicach, po bożemu można powiedzieć. Tyle tylko, że robiony na zamówienie pierścionek nie był gotowy, choć miał być. No i fiasko. Ale Kowalik, który zanim jako bezpartyjny kandydat został burmistrzem, pracował w policji i straży więziennej, nie odpuścił. Kiedy 31 grudnia rano okazało się, że pierścionek jest gotowy, szybko zorganizował co trzeba. - Kwiaty odbierałem przed zamknięciem kwiaciarni, na szczęście został pani najpiękniejszy bukiet - wspomina burmistrz. Dużo pomogli mu znajomi i obie rodziny. - Zdążyłem w ostatniej chwili!

Potem, już po zaręczynach, także było ciekawie. Po kwadransie pani Sylwia... zgubiła pierścionek! Zsunął się z palca, kiedy sięgała po coś do torebki. Na szczęście szybko się znalazł i przeszkód do ożenku już żadnych nie ma. A ślub i wesele ma być jeszcze w tym roku. - Nie chcemy z tym zwlekać. Będzie tradycyjnie, w kościele, z weseliskiem - rozmarzają się oboje.