Brzeziny: Ciężarna wzięła na siebie winy męża. Dlaczego? 4-latka postrzelona [ZDJĘCIA]

i

Autor: zdj. ilustr., KWP Lublin/Mariusz Mucha, Super Express

Brzeziny: Ciężarna wzięła na siebie winy męża. Dlaczego? 4-latka postrzelona [ZDJĘCIA]

2020-06-22 9:18

Co tam tak naprawdę się stało? Na początku czerwca w Brzezinach pod Rykami doszło do prawdziwej tragedii: w jednym z gospodarstw z wiatrówki ciężko postrzelono mała Zosię B. (4 l.) i 27-letniego mężczyznę. Winę wzięła na siebie Marlena B. (27 l.), matka dziewczynki, która, choć jest w zaawansowanej ciąży, miała czyścić broń i niechcący z niej wystrzelić. Miała, bo śledczy ustalili, że za spust pociągnął Mariusz B. (31 l.), jej mąż, którego miało nie być wtedy w domu.

W Brzezinach rodzinę B. znają wszyscy. To majętni ludzie, mają sporo pola, sporo dzierżawią, prowadzą dobrze prosperujące gospodarstwo produkujące mleko. I nie ma chyba nikogo, kto miałby o nich złe zdanie.

– Robotni jak mało kto. A przy tym skromni i pomocni. Mariusza nikt nigdy nie widział pod sklepem, jak piwko popija – opowiada sąsiadka. – Szybciej w ciągniku, jak obsiewa pola.

Podobne zdanie mają o Marlenie B., która po ślubie sprowadziła się do męża.

Dba o dom i dzieci. Trójkę mają, a czwarte w drodze – opowiada pani w miejscowym sklepie. Tak jak pozostali mieszkańcy była zdziwiona, że Marlenę B. tak ciągnęło do broni. – Chyba nikt na wsi nie wiedział o jej hobby.

A tak właśnie było. W gospodarstwie na skraju wsi Marlena B. posiadała długa broń sportową i duże ilości amunicji. Tak jak należy, trzy jednostki broni i amunicja zamknięte były w specjalnej szafie. Na wszystko posiadała zezwolenie.

Początkowo wszystko wskazywało na to, że hobby doprowadziło do tragedii. Jak ze łzami w oczach tłumaczyła policjantom Marlena B., feralnego dnia wzięła się za czyszczenie broni. I choć robiła to nieraz, zachowała się jak kompletna nowicjuszka. Nie wyjęła wcześniej ładunków z magazynka! Kiedy trzymała broń z lufą skierowaną w stronę podwórka, gdzie bawiła się jej córka Zosia (4 l.), padł strzał! Okrutny los sprawił, że śrut trafił właśnie w pierś dziecka!

Na miejscu momentalnie pojawił się śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który zabrał dziecko do szpitala w Lublinie. Śrut ciężko ją ranił, część odłamków utkwiła w pobliżu serca. Groźnie ranny w nogę został także 27-latek pracujący w gospodarstwie.

Zobacz też: Radzyń Podlaski: Wjechał terenówką pod pociąg. Kierowca zginął na miejscu

Marlenie B. groziłoby do trzech lat więzienia. Była trzeźwa. Tyle że, to nie ona! Kobieta kryła swego męża od samego początku, twierdząc, że był wtedy w polu. Tymczasem Mariusz B. był w domu i to on trzymał wiatrówkę w rękach. Wyjaśnienia kobiety od początku były pełne sprzeczności, jak się okazało, nie bez przyczyny.

– Śledztwo wykazało, że to ojciec dziecka odpowiada za postrzelenie – mówi SE Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Mariusz B. przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia, których na tym etapie postępowania prokuratura nie zdradza. Wiadomo jedynie, że zdaniem śledczych nie zrobił tego specjalnie. – Mężczyźnie postawiono zarzuty dotyczące nieumyślnego spowodowania obrażeń ciała, a także nakłaniania do składania fałszywych zeznań i składanie fałszywych zeznań.

Mariuszowi B. grozi pięć lat więzienia. Został tymczasowo aresztowany. Zosia, której śrut rozorał klatkę piersiową w pobliżu serca, przeszła operacje i powoli dochodzi do siebie.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express: KLIKNIJ TUTAJ!

Express Biedrzyckiej - Włodzimierz Cimoszewicz: Polska nie jest już wspólnotą