To naprawdę wyglądało groźnie. W poniedziałek, 22 lutego 2021 roku po godzinie 20.00 osobowy citroen jechał prostą drogą przez wieś Gródki nieopodal Biłgoraja. Nagle zjechał z asfaltu i uderzył w drzewo. Świadkowie ruszyli na pomoc kierowcy, chcąc pomóc mu wydostać się z auta. Tyle tylko, że on nie tylko poradził sobie sam, ale wygramoliwszy się z kabiny... wziął nogi za pas!
– Policjanci zostali poinformowani o pojeździe, którego kierujący uderzył w drzewo, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia w kierunku pobliskich pól. Mundurowi na miejscu zastali rozbity samochód marki citroen i natychmiast podjęli pościg za kierowcą – informuje mł. asp. Joanna Klimek z policji w Biłgoraju. Jak dodaje, pościg nie trwał długo. – Po pokonaniu odległości około 1,5 kilometra zatrzymali w lesie rannego mężczyznę, którym okazał się 34-letni mieszkaniec gminy Turobin.
Dlaczego uciekał? Tłumaczenia mężczyzny były doprawdy osobliwe. Nie dość, że nie uciekał, to jeszcze... sam prowadził pościg! – Biegłem za złodziejem mego auta – oświadczył. Bełkotliwa mowa (miał prawie dwa promile alkoholu) i relacje świadków obnażyły jego kłamstwo. No, chyba że ścigał niewidzialnego złodzieja.
Tak czy inaczej, 34-latek, który trafił do szpitala stanie przed sądem. Grozi mu nie tylko dwuletnia odsiadka. Sąd może orzec w stosunku do nietrzeźwego kierowcy zakaz prowadzenia pojazdów oraz świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz pomocy Postpenitencjarnej w wysokości od 5 tysięcy złotych.