Niedługo miną dwa miesiące jej „aresztu domowego”. Pani Dominika, mieszkanka Białej Podlaskiej, jest uwięziona w mieszkaniu od 50 dni. Niekończąca się kwarantanna to efekt niejednoznacznych wyników testów. Przez siedem tygodni miała już ich 10 i... nadal czeka.
Sprawę pani Dominiki opisuje Słowo Podlasia. Mieszkanka Białej Podlaskiej jest izolowana od 8 lipca. Jej partner pracuje w Horbowie, w zakładach mięsnych, które były jednym z ognisk epidemii na Lubelszczyźnie. Razem z dwójką dzieci zostali przebadani – testy dały wynik pozytywny, trafili na kwarantannę.
Nie mieli objawów, czuli się dobrze. Po trzech tygodniach powtórzono badania. – Wyniki mojego partnera i dzieci wyszły negatywne i uznano ich za ozdrowieńców. W moim przypadku wyniki okazały się nadal pozytywne i zostałam po raz kolejny skierowana na izolację domową – wspomina w rozmowie ze Słowem Podlasia.
To jednak był dopiero początek serii badań i karuzeli wyników, która uziemiła ją w domu. Pierwsze sześć testów było „dodatnich”, a kolejne nierozstrzygające. Stąd konieczność dalszej izolacji. Jej partner już na początku sierpnia wrócił do pracy, a ona nadal musi czekać – zamknięta w czterech ścianach.
Ostatni wynik testów był negatywny. Jeśli kolejny też będzie „ujemny”, to pani Dominika – po siedmiu tygodniach izolacji – będzie mogła opuścić domową kwarantannę.
W środę w Białej Podlaskiej było 88 aktywnych przypadków COVID-19 – najwięcej w regionie. Niewiele mniej jest w powiecie bialskim, okalającym miasto – 74. Biała Podlaska nadal jest tzw. żółtą strefą z ograniczeniami.