Urny z prochami ofiar pożaru Idalinie zostały złożone na cmentarzu parafialnym w Boiskach. Płakali wszyscy. Tragedia wstrząsnęła mieszkańcami całego regionu. - I chociaż to niewyobrażalna tragedia dla każdego człowieka wierzymy, że pan Bóg pomoże to zaakceptować i odbudować was, abyście uwierzyli, że cierpienie wpisane w życie ludzkie ma jakiś sens i cel - powiedziała podczas mszy świętej pogrzebowej sąsiadka pani Agnieszki. Na grobie, wśród białych kwiatów, można znaleźć zdjęcia dzieci, które zginęły w pożarze oraz pluszowe misie. Kolorowe zabawki oraz znicze leżą też przed spalonym domem, gdzie kilka dni temu doszło do tragedii.
Tragiczny pożar w Idalinie
Do pożaru, który zabrał aż cztery życia, doszło w nocy z czwartku na piątek (12/13 grudnia). Z pożaru ocalała jedynie żona Krzysztofa - Agnieszka (39 l.) oraz ich nastoletni syn. Krzysztof K. zginął próbując ratować dzieci śpiące w łóżku. - Tak mu kazało ojcowskie serce, nie przeżyłby i tak ze zgryzoty, gdyby nie próbował ich ratować - mówi pani Janina, sąsiadka. Dlaczego doszło do tej niewyobrażalnej tragedii? - Przypuszczalną przyczyną tego zdarzenia był pożar urządzeń ogrzewczych. Z pewnością dochodzenie potwierdzi nasze przypuszczenia - mówi kapitan Tomasz Stachyra, rzecznik prasowy Lubelskiego Komendanta Państwowej Straży Pożarnej.
- Pani Agnieszka zadeklarowała chęć zamieszkiwania na terenie gminy Dzierzkowice. [...] Pełne koszty utrzymania wynajmu tego mieszkania bierze na siebie gmina - zapewnia burmistrz Burmistrz Józefowa nad Wisłą.