Biłgoraj: Damian pasjonuje się pływaniem
Mimo młodego wieku Damian nie jest człowiekiem znikąd, ma już potężne doświadczenie w pływaniu długodystansowym. Wychodzi z prostego założenia, że rzeczy niemożliwe przestają takie być w momencie, kiedy zaczyna się je robić. W ubiegłym roku w tym samym miejscu - na położonym nieopodal Biłgoraja Zalewie Bojary pokonał 80 km by wesprzeć dziecięcy oddział onkologiczny w Lublinie, zajęło mu to 33 godziny. Wcześniej zrobił 50 km w 18 godzin.
- Nie wszystko zależy ode mnie i może się nie udać. Mimo to spróbuję z całych sił! Zrobię wszystko, żeby się udało - deklarował przed startem. I tak właśnie było. Od początku walczył z własnymi słabościami.
- Najgorsze były dwie pierwsze godziny. Bolała mnie głowa, wymiotowałem, myślałem, że zemdleję, walczyłem ze sobą, żeby nie wyjść na brzeg - wspominał później w rozmowie z naszym dziennikarzem. Otuchy dodali mu nie tylko członkowie ekipy, ale także wiwatujący tłum, który zagrzewał go dniem i nocą do walki.
Przeczytaj więcej tutaj: Młody pływak podjął ekstremalne wyzwanie. Damian płynie 100 km bez przerwy, aby pomóc Adasiowi!
Przepłynął 100 kilometrów dla Adasia. "Wiedziałem, że na mnie liczy"
- Wiedziałem, po co to robię, że Adaś na mnie liczy - opowiadał po dwóch godzinach od wyjścia z wody, w której spędził ponad 44 godziny i przepłynął 100 kilometrów. Nie widać było po nim takiego morderczego wysiłku, choć w wodzie bywało różnie. - Miałem kryzysy. Było mi zimno, bolały mnie wszystkie mięśnie. W sobotnie popołudnie miałem olbrzymi kryzys. To nie tak, że zrobiłem 100 km z uśmiechem na twarzy - podkreślił.
Cały czas byli przy nim ludzie. Był fizjoterapeuta, który rozmasował mięśnie i porozmawiał szczerze, byli bliscy („spałeś trochę?“ - spytał młodszego brata gdy tylko wyszedł z wody, 10-latek zaprzeczył), a koledzy...przepłynęli z nim kawałek w środku nocy. Nie mogło nie wyjść! W piątek Damiana do zalewu odprowadzało mnóstwo osób.
- Ale was dużo - kręcił głową z niedowierzaniem, patrząc na tłum z wody. Chwilę wcześniej łamał mu się głos, kiedy dziękował im wszystkim i wtulał się w ramiona najbliższych.Kiedy kończył, także witały go tłumy.
- Dziękuję wszystkim wam za wsparcie. Jestem zadowolony, że się nie poddałem - mówił bohater, który w planach ma także... przepłynięcie Bałtyku. - Najpierw matura, jestem w V klasie technikum - mówił "Super Expressowi".
Adaś walczy z chorobą mięśni
Był też drugi (a nawet pierwszy) z bohaterów, Adaś, który czekał na niego na pomoście. Panowie zamienili ze sobą kilka słów. Adaś pochodzi z Woli Małej niedaleko Biłgraja. Walczy z dystrofią mięśniową Duchenne’a, genetyczną chorobą mięśni, która dotyka głównie chłopców. Chłopiec staje się coraz słabszy, a mięśnie zanikają...Cele akcji „Na fali nadziei” było zebranie 100 tys. zł, aby pomóc w leczeniu chłopca.
Adaś jeszcze w niedzielę musiał jechać do Warszawy na badania. Na pewno w świetnym humorze, skoro ma takiego kolegę. Cały czas prowadzona jest zbiórka na rzecz Adasia.
Każdy może dorzucić swoją cegiełkę w tym miejscu!
