Zwłoki kotów i czarna rękawiczka na cmentarzu parafialnym w Puławach. Szokujące ustalenia
O sprawie zaalarmowali członkowie Fundacji „W Dobrych Łapkach”. – Wracamy z cmentarza przy ulicy Piaskowej w Puławach... Od jakiegoś czasu organizujemy tam akcję łapania i sterylizacji kotów dziko bytujących. Dzisiejsze odwiedziny ukazały nam zwłoki dwóch kotów. Serce pęka – napisali w piątek (11 października) na Facebooku miłośnicy zwierząt.
Potem przekazali dalsze wstrząsające szczegóły. – Na miejscu widziano jeszcze jednego SZAREGO KOTA, z pyska cieknie mu ślina, kładzie się, chwieje, trzęsie głową, jest widocznie słaby ale niestety straciliśmy go z oczu. Jeśli ktoś zobaczy tego kota PROSIMY O PILNY TELEFON albo chociaż chwilowe zabezpieczenie go z zachowaniem wszelkich środków ostrożności – czytamy dalej. Zgłoszeń można dokonać po numerem 608 674 423.
W jaki sposób mogły zginąć te zwierzęta? Aktywiści twierdzą, że mogły zostać otrute. Świadczy o tym pozostawiona na miejscu czarna rękawiczka oraz miseczki z podejrzaną karmą. Zwłoki i karma trafiły do Państwowego Instytutu Badawczego Piwet. W specjaliści z laboratorium ustalą, czy karma rzeczywiście była zatruta. - Wskazywałyby na to objawy, które miał ten piąty. Dostaliśmy też zgłoszenie od jednej z odwiedzających groby, że znalazła na cmentarzu miski i czarną rękawiczkę. Co ją zaniepokoiło, bo ktoś mógłby użyć tej rękawiczki do nasypania kotom trucizny – mówi cytowana przez tvn24.pl Marzena Gembal, prezes Fundacji "W dobrych łapkach".