Do redakcji Onetu napisał pan Waldek. Jego córka miała w tym roku pierwszą komunię. — Nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że kiedyś było inaczej i ludzie nie patrzyli na pieniądze — napisał na wstępie mężczyzna i dodaje, że do komunii świętej on, jego żona i córka przygotowywali się przez rok. Rodzice z córką uczęszczali do kościoła, na spotkania z księdzem i katechezy dla rodziców. — Nie był to stracony czas, bo dzięki temu mogliśmy świadomie przygotować dziecko do tego ważnego duchowo święta — napisał pan Waldek.
Po uroczystościach w kościele, pan Waldek i jego rodzina świętowali komunię córki w lokalu. W sumie wydali mniej więcej 8 tysięcy złotych. Mężczyzna wylicza, że do wydatków należały takie kwestie jak tort, fotograf czy animatorka. Jako prezent z okazji komunii, córka pana Waldka dostała "rower i złotą pamiątkę. Goście uroczystości wręczyli dziewczynce prezenty i pieniądze. Po uroczystości córka pana Waldka przeliczyła to, co w kopertach i zaproponowała, że odda rodzicom pieniądze, bo jej "są niepotrzebne". Co na to rodzice? — Powiedzieliśmy, że to są jej prezenty i ma je sobie dobrze schować, a jak będzie chciała coś sobie kupić, to możemy jej w wyborze. Nie wyobrażam sobie, jak można zabrać pieniądze swojego dziecka, co niektórzy rodzice robią — tłumaczył pan Waldek i cieszył się, że córka nie traktowała pierwszej komunii jako czasu prezentów.
ZOBACZ TEŻ: Ksiądz na hulajnodze elektrycznej poświęcił prezenty komunijne. "Na chwałę Bożą"
Źródło: Onet