Dokładnie 2 maja w nocy Lublin wyszedł się bawić. Epicentrum była ulica Radziszewskiego przed Silence Clubem. Między innymi do hitu uwielbianego przez Lublinian o szaleństwie ukrytym w zielonych oczach półnagie kobiety urządzały striptiz, mężczyźni rozbierali się i przewracali się (z wrażenia?). Wszyscy po prostu świetnie się bawią... do interwencji policji.
Lubelska policja dostała zgłoszenie o zbyt głośnej zabawie. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zobligowali imprezowiczów do ściszenia muzyki.
Komentarze? Są okrutne!
Skrytykowani zostali wszyscy. Od wszystkich tancerzy, po kamerzystę. „Zamoście i Chełmy przyjechały do miasta i pokazują tamtejszą kulturę jak u siebie pod remizą buractwo", „ Zwykła 40tka miała ochotę na trochę nocnego romansu z jakimś młodszym studentem i już afera, bo się zaczęła rozbierać tutaj zamiast na stancji studenta." A Wy jak oceniacie zachowanie uczestników imprezy?