opołudniowy wodny spacerek z rodziną mógł się dla młodziutkiego łabędzia zakończyć straszną śmiercią w męczarniach. Podrośnięty już łabądek, takie prawdziwe „brzydkie kaczątko” jak z baśni Andersena zaplątał się łapą w żyłkę wędkarską, jak się później okazało bardzo mocno zaczepioną haczykiem do wodnych roślin. Bezsilnie szamotał się próbując uwolnić z pułapki, a dorosłe ptaki nerwowo krążyły wokół niego. Na szczęście ktoś powiadomił strażaków z OSP Radecznica. Ruszyli bez zwłoki. Do wody wszedł Bartłomiej Ferenc (25 l.) asekurowany przez pięciu kolegów z zastępu.
- Młody łabędź znajdował się kilka metrów od brzegu. Udało mi się odczepić żyłkę z dna i zholować na suchy ląd – relacjonuje pan Bartek. Tam strażacy zdjęli mu żyłkę i puścili do wody. – Czekali już na niego rodzice.