- Do tragedii doszło w powiecie świdnickim
- 32-letni Damian D. jechał swoją skodą niedaleko rodzinnego domu
- Auto uderzyło w stojącego na poboczu nissana, a potem w lawetę jadącą z naprzeciwka
- Kierowca zginął mimo akcji ratunkowej
- Pozostali uczestnicy wypadku nie odnieśli obrażeń
- Droga była zablokowana przez kilka godzin
- Policja i prokuratura ustalają dokładne okoliczności zdarzenia
Do wypadku doszło kilka dni temu na granicy Mełgwi i Dominowa, to w powiecie świdnickim na Lubelszczyźnie. Szosa nie tak dawno przeszła remont, jest równa, ale wąska. Do tragedii doszło na otwartej przestrzeni - po obu stronach są pola. Terenowy nissan stał częściowo na asfalcie, częściowo na wąskim pasku gruntu, za którym jest już pole. Skoda staranowała japońskie auto. Odbiła się od niego i zderzyła jeszcze z jadącą z naprzeciwka lawetą. Damian D. nie jechał bardzo szybko, jego auto nie ucierpiało mocno. Mimo to wypadek zakończył się w najgorszy z możliwych sposób.
- Pomimo podjętej akcji ratunkowej nie udało się uratować życia kierowcy skody. Pozostali uczestnicy zdarzenia nie odnieśli obrażeń - informuje asp. sztab. Elwira Domaradzka z policji w Świdniku. - Na miejscu wypadku pracowali policjanci pod nadzorem prokuratora, a także straż pożarna i zespół ratownictwa medycznego. Droga w miejscu zdarzenia była przez kilka godzin zablokowana. Dokładne okoliczności i przyczyny wypadku będą wyjaśniane w prowadzonym postępowaniu.
Czytaj też: Tragedia na drodze. Opel wbił się w drzewo, kobieta zmarła w szpitalu
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Damian D. doznał bardzo poważnych obrażeń głowy.