Lublin. Przedszkolanka podejrzana o znęcanie się nad dziećmi
Komisja dyscyplinarna dla nauczycieli zdecydowała, że podejrzana o znęcanie się nad dziećmi przedszkolanka z Lublina nie zostanie zawieszona w pracy - informuje PAP. Decyzję o odsunięciu kobiety od obowiązków podjęło w minionym tygodniu tamtejsze kuratorium oświaty na wniosek dyrekcji prywatnego przedszkola, gdzie jest zatrudniona zainteresowana. Podejrzana odwołała się jednak od orzeczenia i zgodnie z najnowszą decyzją może wrócić do pracy.
Nie zgadza się z tym wojewoda lubelski Krzysztof Komorski. - W związku z podjętą przez komisję decyzją w przedmiotowej sprawie wojewoda lubelski Krzysztof Komorski wezwał na jutro przedstawicieli Kuratorium Oświaty w Lublinie w celu podjęcia działań, które uniemożliwią nauczycielce podejrzanej o naruszenie nietykalności fizycznej jednego z dzieci wykonywanie obowiązków służbowych, w szczególności pracę z dziećmi, w dotychczasowej ani w żadnej innej placówce oświatowej – do czasu wyjaśnienia sprawy - przekazał w środę, 21 sierpnia, Miłosz Bednarczyk z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, którego cytuje PAP. Dalsza część tekstu poniżej.
Dzieci "wycofane" i "przestraszone" po zachowaniu kobiety?
Wojewoda chce ponadto wezwać w trybie pilnym przewodniczącą komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli do złożenia wyjaśnień w tej sprawie. Niezależnie od jej decyzji Kuratorium Oświaty w Lublinie nadal prowadzi swoje postępowanie dotyczące podejrzeń prokuratury w Lublinie.
8 sierpnia śledczy poinformowali PAP, że przedszkolanka usłyszała zarzut kilkakrotnego naruszenia nietykalności cielesnej dziecka poprzez uderzanie go w twarz i po rękach, do czego się jednak nie przyznała. Sprawa wyszła na jaw, gdy 3-letnia dziewczynka, u której rodzice ujawnili siniaka, powiedziała, że uderzyła ją pracownica przedszkola. Kobieta i mężczyzna postanowili schować w misiu dziecka dyktafon, a po zapoznaniu się z nagraniem powiedzieli, że podejrzana zwracała się do dzieci w agresywny sposób.
Paweł Dziubiński z Kancelarii Ekspertów Prawa Karnego, który w tej sprawie reprezentuje sześcioro rodziców sześciorga dzieci, powiedział, że przez zachowanie przedszkolanki "dzieci stały się wycofane, przestraszone, zaczęły obgryzać paznokcie, moczyć się w nocy, a wyjścia do przedszkola często poprzedzone były histerycznym płaczem".