Dym, a następnie płomienie pojawiły się w momencie, kiedy mercedes sprinter pojawił się na ulicy Radziszewskiego. Kierowca auta musiał wiedzieć już wcześniej, że coś dzieje się nie tak jak powinno. Na szczęście nie wiózł pasażerów, mógł więc zająć się tylko samochodem. Z komory silnikowej dobywał się dym. Próbował początkowo ugasić go za pomocą gaśnic, ale nadaremnie. Na szczęście szybko pojawili się strażacy, którzy uporali się z niebezpieczeństwem.
- Kiedy strażacy dojechali na miejsce, samochód płonął już cały - opowiada SE st. kpt. Andrzej Szacoń, rzecznik prasowy KM PSP w Lublinie. Dwa zastępy, łącznie sześciu strażaków, najpierw zamknęło ulicę, potem zaś ugasili to, co zostało z mercedesa. Warty 50 tys. zł pojazd nadaje się już tylko na złom. Przyczyny pożaru nie są na razie znane, ustalają je policjanci. Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał. Co więcej, dzięki profesjonalizmowi strażaków nie doszło do prawdziwego nieszczęścia: auto zapaliło się bowiem w centrum Lublina, w wąskiej uliczce w otoczeniu wieżowców, gmachu KUL i Centrum Spotkania Kultur.