Wszyscy trzej policjanci zostali wydaleni z policji jeszcze w czerwcu. Teraz czekają na wyrok w bulwersującej sprawie.
Marcin G. miał użyć prywatnego paralizatora i znęcać się nad zatrzymanymi, którzy nie mogli się bronić. Zaatakował w ten sposób dwóch mężczyzn. Jednego z nich bił i raził prądem po genitaliach i udach – tak twierdzi prokuratura.
>>> Chciała utopić własnego psa. Wsadziła go do worka, obciążyła cegłą [ZDJĘCIA]
Piotr D. i Łukasz U., dwaj pozostali (ex)policjanci, też usłyszeli zarzuty. Ich winą jest to, że nie powstrzymali brutalnego kolegi. Oni na wyrok poczekają w domu. Marcin G. pozostanie w areszcie.
Proces oskarżonych ruszył we wtorek, a zakończy się 13 grudnia. Dotychczas przesłuchano ofiary, oskarżonych i kilkunastu świadków. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
>>> 15-latek nie żyje, jego kolega trafił do szpitala. Zażyli dopalacze?
Wśród ostatnich zeznających ma być pracownica izby wytrzeźwień, Ewelina R. – informuje Kurier Lubelski. Kobieta zeznała wcześniej, jak zachowywał się Marcin G. „Grunt to prund” miał mówić policjant. A pobitemu Francuzowi miał tłumaczyć, że „wie, jak nauczyć go polskiego” – informuje Kurier.
O prokuratorskim śledztwie w tej sprawie pisaliśmy tutaj: Raził paralizatorem i bił. Jest akt oskarżenia wobec policjantów z Lublina!