Jest wyrok w sprawie tragicznego wypadku na polowaniu. Myśliwy niechcący zastrzelił drugiego myśliwego, gdy wyjmował broń z auta
Wypadki na polowaniach niestety nadal się zdarzają. Czasami myśliwi mylą ludzi ze zwierzętami, czasem strzelają niecelnie. W tym przypadku tragedia była nietypowa, bo rozegrała się nie w pobliżu ambony, a we wnętrzu samochodu. Na polowanie pojechało czterech znajomych, którzy po zapadnięciu zmroku postanowili sprawdzić zakupioną kamerę termowizyjną. Początkowo pojazdem kierował oskarżony Dariusz S., potem zamienił się z kolegą miejscami, choć kolega był pod wpływem alkoholu. Chciał jednak z miejsca pasażera obserwować zwierzęta przy pomocy kamery. "W tym czasie swój sztucer trzymał kolbą opartą o chodnik pojazdu, a wylotem lufy skierowaną w kierunku siedzącego na tylnej kanapie pokrzywdzonego 64-latka” – przekazywała Prokuratura Okręgowa w Zamościu.
Dariusz S. zauważył na polu lisa. Kazał zatrzymać auto, wyszedł, a gdy wyjmował broń, ta wystrzeliła
W pewnym momencie Dariusz S. zauważył na polu lisa. Kazał zatrzymać auto, wyszedł, a gdy wyjmował broń, ta wystrzeliła. "Nie zachowując należytej ostrożności, nacisnął spust, doprowadzając nieumyślnie do wystrzału i postrzelenia jednego z pasażerów. Spowodował u pokrzywdzonego ranę przestrzałową głowy skutkującą jego zgonem" – wyjaśniała prokuratura. Teraz zapadła decyzja sądu w tej sprawie. Sąd Okręgowy w Zamościu utrzymał w mocy wyrok są du pierwszej instancji, skazując Dariusza S. na karę dwóch lat i dwóch miesięcy więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci, nakłanianie do składania fałszywych zeznań, dopuszczenie do prowadzenia samochodu przez osobę nietrzeźwą i poplecznictwo. Ma tez zapłacić 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia. 51-latek przyznał się tylko do pierwszego z zarzutów.
