Samorządowiec nie ukradł ciągnika sam. Zrobił to – jak ustaliła policja – wspólnie z kompanem, Patrykiem H. (28 l.). Panowie popili mefedron alkoholem i naćpani podprowadzili z gospodarstwa w Cieleśnicy na Lubelszczyźnie traktor warty fortunę. Plan mieli inny, ale wyszło, jak wyszło…
Samorządowiec ukradł traktor! Ruszył proces Marka G.
Proces złodzieja zaczął się w poniedziałek przed Sądem Okręgowym. Ani główny oskarżony, ani jego pomagier, ani dwóch kolegów, którzy pomagali ukryć im „gorący” sprzęt, nie pofatygowali się na salę sądową. Marek G. dlatego, że… czeka na badania psychiatryczne i uznał swą obecność za zbędną.
Tak czy inaczej, proces się zaczął, a byłemu samorządowcowi grozi nawet pięć lat więzienia. Bardziej dotkliwa może być jednak kara społeczna: popsuta reputacja i zniszczona kariera. Marek G. piął się powoli po drabinie awansu w strukturach partii, do której wstąpił w 2010 roku. Żonaty, dwójka dzieci, nowoczesne gospodarstwo oparte m.in. na hodowli trzody chlewnej. – Swój chłop, dobry jest – słychać było komentarze. Przez kilka lat był sołtysem rodzinnej wsi, potem poszedł wyżej. Od 2018 roku był przewodniczącym Rady Powiatu Łosickiego.
Łosice to powiat sąsiadujący z powiatem bialskim w województwie lubelskim, a przewodniczący ze swego podwórka miał dosłownie rzut kamieniem na Lubelszczyznę. To, że czuł się tam, jak u siebie, udowodnił w najgorszy możliwy sposób. W nocy z 13 na 14 października 2021 Marek G. wspólnie z kolegą Patrykiem H. ukradli z gospodarstwa rolnego w Cieleśnicy w powiecie bialskim ciągnik marki Class (warty ok. 230 tys.) wraz z podczepionym do niego agregatem siewnym matki Horsch o wartości 260 tys. złotych. Jednym słowem: nocna kradzież sprzętu za pół miliona!
– Z relacji zgłaszającego wynikało, że nieznany sprawca skradł z terenu strzeżonego gospodarstwa rolnego ciągnik wraz z agregatem siewnym – przypomina Barbara Salczyńska-Pyrchla z Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Naćpany polityk ukradł… traktor. Szokujące zachowanie
W czasie śledztwa Marek G. i kompani przyznali się do wszystkiego, a niedoszły polityk składał w tej sprawie obszerne wyjaśnienia. Jak się okazało, kilka miesięcy wcześniej kupił na spółkę z Patrykiem H. agregat siewny, w którym zaczęła psuć się elektronika. A dokładnie sterownik. Po kilku naprawach, które nic nie dały, G. wpadł na arcygłupi pomysł. W nieodległej od jego rodzinnej wsi Cieleśnicy często odwiedzał duże gospodarstwo rolne, gdzie widział identyczne agregaty, do tego sprawne. Wspólnie z H. postanowili więc zakraść się tam w nocy i wymontować potrzebną część.
W jeszcze ciepłą, październikową noc, panowie zakradli się więc na miejsce, wcześniej dodając sobie odwagi alkoholem i mefedronem. Jak się okazało, Marek G. często zażywał tego typu substancje psychoaktywne. Agregat, który interesował złodziejskich rolników, podłączony był do ciągnika. – Nie udało nam się odkręcić sterownika. Kluczyki do ciągnika były w stacyjce, postanowiliśmy zabrać cały zestaw – tłumaczył podczas śledztwa mężczyzna.
Całe to zdarzenie było wręcz absurdalne, ale wówczas panu G. i panu H. wydawało się chyba dobrym planem. Odjechali wartym fortunę traktorem, zabierając interesujący ich sprzęt, warty jeszcze więcej. Postanowili, że przy pierwszej możliwej okazji wezmą co im potrzebne (sterownik agregatu), a resztę porzucą. Plan udało im się zrealizować w lesie, gdzie dojechali nad ranem.
Kiedy o kradzieży zrobiło się głośno, poprosili o pomoc pracowników i wspólnie przestawili ciągnik w jeszcze bardziej odludne miejsce. Wpadli w ręce policji m.in. dzięki zapisom kamer monitoringu. Marek G. odpowie nie tylko za kradzież, ale także za posiadanie narkotyków – w czasie zatrzymania znaleziono u niego prawie osiem gramów mefedronu.