Na całe szczęście los sprzyjał kobiecie i jej obrońcy. Rafał K. nie zdołał mu uczynić poważniejszej krzywdy - ot, podziabał mu siekierą uda, a nożem zranił w rękę. W Pryszczowej Górze, w ładnym, zadbanym domku, zaroiło się od policji i pogotowia. Krew była wszędzie. Na szczęście leciała z niezbyt głębokich nacięć.
- Z uwagi na obronę ze strony napadniętego, udało mu się jedynie niegroźnie uderzyć siekierą w uda i ugodzić noże w rękę. Po tym został obezwładniony przez domowników - opowiada nadkom. Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie. - Pokrzywdzona została też żona napastnika, którą uderzył łomem w brzuch.
Pani Anna przyznaje, że odczuwa bóle do dziś, choć od zajścia minęło kilka dni. - Byłby nas pozabijał, ale to nie pierwszy raz, kiedy wpadał we wściekłość - mówi poważnie. W wielką ulgą dodaje, że odpocznie teraz od ciągłych kłótni, gróźb i bolesnych razów. - Nie mamy dzieci, nie byłam szczęśliwa. Nie ma już tu wstępu!
Do kłótni, a potem krwawej bójki doszło w niedzielne popołudnie. Bracia od pewnego czasu patrzyli na siebie spode łbów, bowiem Rafała drażniła niepomiernie estyma, jaką brat darzył jego żonę. - Ania to, Ania tamto - powtarzał pan Paweł chcąc podtrzymać ją na duchu.
W końcu doszło do rękoczynów, kiedy obaj panowie po obiedzie poczęli raczyć się alkoholem. - Jak wynika z ustaleń w sprawie, obaj braci byli pijani. W pewnym momencie doszło pomiędzy nimi do awantury - dodaje policja. Na 3 miesiące do tymczasowego aresztu trafił 41-letni mieszkaniec powiatu lubelskiego. - Sprawca został szybko obezwładniony i zatrzymany przez policjantów.
Polecany artykuł:
Rafał K. został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Lublinie. Tam usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa 40-latka, uszkodzenia ciała i znęcania nad żoną. Na wniosek śledczych został tymczasowo zaaresztowany na 3 miesiące. W małym domku w Pryszczowej Górze zapanował spokój. Anna i Paweł wspólnie pracują w ogrodzie. - Dobrze nam tak - mówią zgodnie.