Żeby wygrać, trzeba grać – usłyszał gdzieś pewnie 25-latek z Puław. I doszedł do wniosku, że pomoże szczęściu. Chciał zgarnąć duże pieniądze w zdrapkach, a żeby zwiększyć swoje szanse, chciała drapać, jak szalony. Nakradł więc w Kurowie zdrapek za ponad tysiąc złotych. Ale finał tej historii nie jest zbyt szczęśliwy. Mężczyzna – jak twierdzi – nic nie wygrał. Ma za to gigantyczne kłopoty.
Wszystko zaczęło się w listopadzie, w jednym ze sklepów spożywczych w Kurowie na Lubelszczyźnie. Nieznany wówczas sprawca ukradł… kilkadziesiąt zdrapek! Ich wartość oszacowano wówczas na 1200 złotych, a policja rozpoczęła poszukiwania złoczyńcy.
Zobacz też: Koronawirus Lubelskie 2.03. Ile jest dziś nowych przypadków i zgonów? COVID-19 w Lubelskiem [RAPORT MZ]
– Wizerunek mężczyzny zarejestrowały kamery sklepowe. Został on opublikowany na stronie internetowej puławskiej komendy z prośbą o pomoc w rozpoznaniu sprawcy kradzieży, aby nie pozostał bezkarny i odpowiedział za swój czyn – przypomina podkom. Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w Puławach.
Czas mijał, a 25-latek myślał pewnie, że o jego „wyczynie” każdy zapomniał. Nic bardziej mylnego. Mundurowi ustalili w końcu, kim jest sprawca i zatrzymali mieszkańca Puław. Usłyszał zarzut kradzieży.
– Jak wyjaśnił 25-latek, na pomysł kradzieży wpadł, wracając busem z Lublina. W Kurowie wysiadł, kupił alkohol, ukradł zdrapki i pojechał dalej. Z jego relacji wynika, że nie udało mu się niczego wygrać – dodaje Rejn-Kozak.
Nie wygrał, albo nie chciał się przyznać. Tak czy inaczej, teraz może go czekać surowa kara i poważne konsekwencje. Zgodnie z kodeksem karnym, za kradzież grozi pięć lat więzienia.