- Pusto mają w głowach, a uważają się za nie wiadomo kogo – tak o bandytach mówią w Roztoce, pięknie położonej wsi pod Chełmem. Oczywiście anonimowo. Boją się ich. Paweł F. , sołtys od dwóch kadencji na trzeźwo filantrop i dobry człek, po pijaku bije kogo i kiedy chce. Nikt ich nie lubi. Ich, bo z bratem Adamem to pamiętliwe zabijaki. Kilka dni temu OSP Roztoka brała udział w zawodach sportowo pożarniczych gminy Żmudź. Druhowie, którzy w 2018 roku zajęli 1 miejsce teraz uplasowali się na 4 pozycji. Bracia byli wściekli. Dlatego też popijawa, którą zorganizowali po zawodach u siebie pod remizą miała charakter stypy. Takie humory zastał pan Przemek, który w zawodach udziału nie brał, przyszedł jednak spotkać się z kolegami. Mieszka przecież w sąsiedniej wsi.
- Pamiętam tylko wielki łom w rękach Pawła….- opowiada. Podobno braciom nie spodobała się postawa pana Przemka podczas zawodów. Nie dopingował zdaniem braci tak jak powinien, ba, podobno komentował, że za szybko nie biegną w sztafecie…
- Nic takiego nie było. Schlali się i musieli się na kimś wyładować – oburza się ofiara wiejskiej wierchuszki. Rzucili się na niego z pięściami, a gdy zobaczyli, że nie dadzą rady, jeden z nich wziął łom i zaczął okładać nim pana Przemka. Zmasakrowanego mężczyznę odbili dopiero policjanci, na których rozjuszeni bracia rzucili się z pięściami. Trafili do aresztu, grozi im do 5 lat więzienia.
- Obudziłem się na OIOM w Chełmie. 4 dni byłem nieprzytomny, lekarze nie dawali mi większych szans na przeżycie – opowiada Przemysław Bogucki. Ma złamane oczodoły, niedowład lewej ręki, kłopoty z oczami, złamane żebra. Krwiak na mózgu na szczęście się wchłonął.
Małżonki krewkich braci wnioskują o zwolnienie z aresztu. Ich kariery są zaś skończone – zostaną usunięci z szeregów OSP, a sołtys będzie musiał opuścić sprawowany urząd.