Protesty odbywają się w całej Polsce od piątku. Ten, który miał miejsce w niedzielę wieczorem, był największy. Szacuje się, że na ulicę wyszło 4-5 tysięcy osób. – Jesteśmy zaskoczeni tym, co się dzieje. Polacy mają już dość tego, co wyprawia ten rząd. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego przeważyła szalę – mówi SE jeden z organizatorów marszu, którego spotkaliśmy na Placu Katedralnym. Wieczorni spacerowicze, którzy napotykali na idący centralną ulicą miasta marsz, w większości zgadzali się z protestującymi.
– To nie może iść w tę stronę. Niedługo karać będą, jak chłopak z dziewczyną pójdą do łóżka przed ślubem – komentował młody ojciec pokazujący córeczce zbliżający się tłum. Nie brakowało także przeciwników. I to nie tylko ze względu na treść, ale przede wszystkim formę protestu. – W ten sposób, zamiast coś zmienić, jeszcze pogorszycie – zwracała uwagę protestującym młodym dziewczynom ładna 40-latka, komentując w ten sposób rynsztokowy język, jakim w większości posługiwali się protestujący. Wulgaryzmom nie było końca.
– Wy...lać!
– J...ć PIS!
– Było nas nie wku...wiać!
To jedne z najłagodniejszych zresztą haseł, jakie skandowali przy muzyce z Gwiezdnych Wojen. Początkowo Marsz Kobiet chciał wejść na Plac Katedralny. Policjanci, którzy od początku zabezpieczali protest, na to nie pozwolili. Nie chcieli, aby doszło do konfrontacji z kilkudziesięcioma osobami związanymi z ruchami katolicko-narodowymi, które stały na drzwiach świątyni. Mimo wszystko dwie młode dziewczyny przedarły się i stanęły oko w oko z tymi ze schodów. – Nie będziecie mną rządzić. Nie będziecie za mnie decydować – krzyczała w uniesieniu młoda dziewczyna. Z wyglądu nastolatka. – Toż ty jeszcze chłopa gołego nie widziałaś – ktoś jej odpowiedział, a reszta wybuchnęła śmiechem. „Obrońcy Archikatedry”, jak się nazywali, nie dali się na szczęście wciągnąć w słowne utarczki. Wprawdzie kilku co bardziej wyrywnych wybierało się już do tłumu, ale zostali skutecznie uspokojeni. Inni głośno się modlili, co wielu protestujących wyśmiewało.
Polecany artykuł:
Marsz zakończył się pod bramą Kurii Metropolitalnej, gdzie uczestnicy protestu zawiesili transparenty i tęczowe flagi. – A mi się udało farbą hasło na murze kurii napisać – chwaliła się koleżankom młoda dziewczyna, wracając już z protestu. Nie chciała rozmawiać z mediami. Kazała „sp...lać”.